Błądząc przez most w ogniach wieczoru,
Gdzie gwiazdy nie rzucają cieni
Słyszę moc tego utworu
Którym okolica się mieni
I gdzieś pośród srebra błękitu
Pegaz wolno po niebie leci,
A kopyt dźwięk pełen zachwytu
Rozsypany bezładnie świeci
W płynących kaskadach ciemności
Idzie włóczęga obszarpany,
Kto jest teraz bliżej boskości
Niż ja i lunatyk nieznany?