To taki dzień, w którym chciałoby się o kochaniu powiedzieć coś więcej
A jednak zdaje się, że o kochaniu powiedziano wszystko
Taki natrętny dzień, w którym uczucia okazywać chciałoby się częściej
A jednak pozór szczęścia to nie prawdziwa bliskość
Z dala od pluszowych serc i medialnego kocham
Kinowego happy endu w pucharze słodyczy
Trudno trawić myśli, gdy znowu jesteś sam
A każdy szczegół dnia to ziarnko kolejne goryczy
Każdy życia slajd zapamiętany skrupulatnie
Przez umysł oceniony i skatalogowany
Bez magii chwil minionych, w kolekcji życia blaknie
A w sercu zapomniany staje się niechcianym
Ja niechciany w Tobie i Ty niechciana we mnie
Zrodzona szczerze miłość wygnana jak sierota
To i Twoja wina i także to przeze mnie
Lecz poczucie winy jak rak serce omota
I truje krew powoli, lecz z czasem coraz prędzej
I utwierdza słabość i z czasem coraz więcej
I ogłupia zmysły z czasem coraz mocniej
I już nie jesteś sobą, znieczulasz się najmocniej