Uwielbiam postmodernizm w moim jego braku zrozumienia.
Kocham polityków za ich wszystkie przewinienia.
Kocham złodziei i kocham wariatów,
co w konia robią naiwnych rodaków.
I choć mą dusze ta miłość frapuje,
otwieram umysł i to właśnie czuję.
God save the Elvis Presley.
„Walczymy o dobrą Polskę, o Solidarne Państwo” wszyscy znamy te życiem wyświechtane piękne hasła, powtarzane z najgorszym rodzajem istniejącego bezdusznego uporu, uporu lansowania reklamowego.
Powtarzane na okrągło, z wyćwiczonymi minami, z zaplanowaną konsekwencją działania które ma tylko jeden cel jakim jest władza. Wymyślane przez kolejne ekipy gdzieś w zaciszu chronionych gabinetów, przy szklaneczce najlepszego whisky w dymach kubańskich cygar i skrzypie skórzanych foteli. To chore od władzy mózgi naszej rzeczywistości. Ślimaczą się wykorzystując naiwność ludzi, zniechęcając ich do robienia czegokolwiek w sferze publicznej. Przecież ciemna masa kupuje wszystko. A ciemna masa powoli orientuje się, że wszystko jest pozorowane. Ze cele na sztandarach są zupełnie inne niż te które są realizowane. Artyści od dawna śpiewają o tym że nie wierzą politykom. Taki frazes, a popatrz na nasz kraj i to co się w nim dzieje. Ilu ludzie bezmyślnie oddaje im pokłony, finansując bliżej nieokreślone i w większości niepotrzebne polityczne, bądź religijne zamierzenia. Ograniczyliśmy prawem wywodzącym się ze średniowiecznych tradycji kościelnych naszą wolność to tego stopnia, że często sama praca dla jakiejś idei powoduje prawie natychmiastowe konsekwencje. |