Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Adam Weredyk

w lutym słońce wschodzi koło siódmej.

W lutym słońce wschodzi koło siódmej.

Krocząc do pracy, w której czekają na mnie nierozwiązane problemy i niewypełnione plany, wspominam senny obraz idącego po kolana w śniegu człowieka z Prawdziwego Lasu. Mijał drzewa wysokie i wcale nie gęsto rosnące. Brodził gdzieś w sobie tylko znajome miejsce. Być może przedzierał się przez biel do czerni matecznika? Być może gdzieś w tym lesie jest takie miejsce, o którym ktoś, być może tylko on, mógłby mi powiedzieć: „Patrz, to właśnie Tu. Las w czystej postaci. W formie, w której nikt - może tylko Bóg – nie maczał rąk. Tu jesteś gościem. Tutaj Cię zapraszam. Tutaj rządzi śnieg i deszcz, ogień i życie, tutaj możesz zaczerpnąć nieludzkiego tchu”.

Przejeżdżający drogą samochód ochlapał mnie mieszaniną podejrzanych lotnych pierwiastków. Kim był kierowca? Czy chcę się nad tym zastanowić? On nie myślał, kim jestem ja. On nie widział. Wysyłam go spojrzeniem w drogę, która zaczyna się w całkowitym niebycie mojej o jego los niedbałości. Nawet nie życzę mu źle. Naturalnym ruchem odmierzam chodnik. Wdech i wydech. Krok za krokiem. Patrzę na zegarek, przyspieszając rytm, harmonizuję czas. Produkcja, plany, maszyny. Czekają na mnie. Jednak wspomnienie wyśnionej zimy budzi niepokój. Mijając kolejną kałużę, zastanawiam się, kto wytopił cały śnieg? Nawet ze świni wychodzi biały.

W szatni przebrałem się w strój roboczy, zakasałem rękawy, ubrałem pelerynę i ciężkie podkute buty ze stalkapami. Klucz do szafki znalazłem po chwili, dziurkę od zamka po godzinie. Coraz lepiej naoliwione zawiasy pozwoliły bezboleśnie rozchylić skrzydła. Usiadłem przy maszynie. Popatrzyłem na grafik, spojrzałem na plan. Dziś będę obrabiał obudowę z kalkulatora, gumowce, papierki po cukierkach, starą butelkę i jak zdążę, niekompletną talię kart.

Na ścianie w promieniach wschodzącego słońca dyplom Mistrza Poety odbijał w refleksji skończone Boskie dzieło. Po raz kolejny podniosłem wzrok, by nieolśniony dostrzec pod szkłem napisany własnoręcznie wiersz:

dwa słowa

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur