ustawiamy się w ogonku po zapłatę za własne pragnienia a niebo próbuje się nam odwdzięczać
niech będzie że
w średnim wieku
że blondyna
przy kości
niech będzie
że fale
wcale jej nie wyrzuciły
tylko sama
w nie weszła
najpierw drepcząc
przy brzegu jak
leming
lub mewa
potem krocząc
jak Wenus
do piany
na
go
o piątej
piętnaście
tuż przed wschodem
słońca
kiedy plaża jest
zupełnie pusta
(nie licząc wilgotnego piachu
porzuconych torebek i kubków)
jeszcze na wpół senny Albert
ukradkiem dostrzega ją
poczym namiętnie obserwuje
i uśmiecha się
jest piętnasty sierpnia
tego dnia
Niebo
zabrało do siebie
Maryję
wydało na świat
Napoleona
nie zapomina również
o Albercie