Lubię się powtarzać. Lubię i będę. Będę, póki nie znajdę choć jednej, pojedynczej osoby, która postara się mnie zrozumieć. Co więcej! Owa osoba będzie musiała mnie zaakceptować. Z całym moim nieskromnym bagażem doświadczeń, moją dość dziwną mentalnością, a także niesmacznym poczuciem humoru.
„Kto szuka, ten znajdzie” – jakież to logiczne i proste. Tylko dlaczego teoria tak bardzo różni się od praktyki? Może powinnam przestać szukać? To o wiele prostsze...
Tak! Koniec z twardą i zdeterminowaną osobą. Ściągnę w końcu maskę, która podtrzymywana była tylko przez złość i nienawiść do wszystkiego naokoło. Teraz jest pora na łzy... Chciałabym, żeby oczyściły mnie ze wszystkiego, co zbędne.
Bo czy nie lepiej jest nie ukrywać własnej tożsamości i być po prostu sobą? |