Mam takie miejsce w głębi duszy Gdzie mogę skryć się kiedy trzeba. Tu wśród ostępów dzikiej głuszy Znajduję spokój, skrawek nieba.
Piękne to miejsce, pełne czaru. Dostępu broni las bezkresny. U stóp nieśmiały nurt ruczaju Falą swą śpiewa rytm odwieczny.
Przez skalne progi, wód kaskadą Spada w dół, w stawu toń głęboką, A w kroplach wody gwiazd miriady Zapala słońce barwą złotą.
Powierzchnia stawu niczym lustro Odbija górskie szczyty w dali I tak tu cicho, tak tu pusto, Że serce samo Boga chwali.
Zwierzęta lęku tu nie mają, Podchodzą do mnie bez obawy. Ptaki chóralny koncert dają. Zielona świeżość wokół trawy.
Niczym w biblijnym raju scena Gdzie grzech dostępu nie ma jeszcze. Tutaj mój azyl, snów arena, Tutaj się rodzą wizje wieszcze.
Czuję tu jedność ze wszechświatem, Z wszystkim, co kiedyś Stwórca stworzył. Najmniejszy kamyk jest mym bratem Gdyż w sercu mym wspomnieniem ożył.
Każda roślina cząstką moją, Oddycham liśćmi drzew wokoło. Gałęzie dębu moją dłonią, Szarym granitem moje czoło.
I sam już nie wiem czy mam ciało, Czy myślą samą tylko jestem I wiedzy ciągle tak mi mało Aby zrozumieć, poznać sercem.
Anielskie głosy w mojej głowie Lecz sens ich jakże poznać trudno, Tworzą w mym ciele dziwne mrowie Śpiewając pieśń tak wzniośle cudną.
W pieśni tej dźwięki dziwnie znane, Łzy same z oczu już mi płyną. Takie są piękne, tak dobrane, Że wieczność jedną zda się chwilą.
Co było, jest lub kiedyś będzie Tutaj się w jednej chwili dzieje I będąc tu to jestem wszędzie. W mej głowie wiatr kosmiczny wieje.
Umysł nie zdąża za lawiną Dźwięków, obrazów, dziwnych woni, Odczuć przeróżnych co przed chwilą Rozbłysły światłem, przed zniknięciem w toni.
Jutro tu wrócę, wiem to dobrze, By poznać nuty jednej świętość I jeśli będziesz chciał mój Boże Znowu poczuję z Tobą jedność.
|