Cegła - Literatura - Proza - Poezja
JEST JUŻ 24 NUMER MAGAZYNU CEGŁA - PIECZĘĆ, PYTAJ W KSIĘGARNI TAJNE KOMPLETY, PRZEJŚCIE GARNCARSKIE 2, WROCŁAW
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Andrzej Łyszkowicz

ISTOTA BYTU

Kończyło się coś nieskończenie pięknego i bezbrzeżnego, choć jednocześnie rozdartego i naznaczonego cierpieniem. Czas dawania i brania należał już do przeszłości, to zaś co po nim nastąpiło – okres poszukiwania, po omacku, przesuwania dłońmi po gładkiej i chłodnej szybie przepuszczającej obrazy przesuwające się po drugiej stronie, jednocześnie oddzielającej go od życia, choć zdawał się jego przeznaczeniem, też ustąpił pod naporem zdarzeń. Mieszkał sam w niewielkim domu na skraju lasu nad jeziorem, zarabiał na życie pracując przy dużym projekcie urbanistycznym. Pracował, spał, jadł i spacerował, a jego życie oscylowało pomiędzy rozwojem i stagnacją. Ani jedna, ani druga perspektywa nie wzbudzała w nim większych emocji. W przerwach pomiędzy zajęciami przychodziły do niego obrazy i uczucia należące do cofającej się rzeczywistości.
Z minionych dni pamiętał głównie uczucie przejmującego pragnienia czegoś nieokreślonego, fizycznego głodu życia, choć jednocześnie jego dni były przepełnione cichym szczęściem i w pełni akceptował swój los. Przykuty do szyby obserwował krajobrazy, wschody i zachody słońca, księżyc i gwiazdy, oraz rosnący naprzeciw olbrzymi baobab, choć przede wszystkim jego uwaga była skupiona na ludziach. Patrzył jak przechodzili, dostrzegał lub odgadywał związki pomiędzy nimi, budzili w nim najrozmaitsze uczucia. Pożądał męskiej przyjaźni, czuł fale ciepła na widok kobiet i na długo pozostawał pod urokiem niektórych. Przed jego wzrokiem wolno toczyło się koło życia, od kolebki aż po grób, każdy z etapów wypełniony właściwą mu treścią. Ludzie przychodzili i odchodzili, niektórzy pojawiali się często, jednak zawsze zdawał sobie sprawę z tego że jedynie kwestią czasu było aby na zawsze zniknęli z jego pola widzenia, odchodząc do innych spraw. On pozostawał nieruchomy, odsunięty od odwiecznego cyklu, a przecież nie był nieśmiertelny!
Z czasem zdarzenia spośród wartkiego nurtu życia nabierały wystarczającej intensywności, aby był w stanie zapomnieć o istnieniu szyby, a ta z kolei okazywała się wówczas zwykłą instalacją z falistego szkła ustawioną przez młodego artystę w parku miejskim. Instalacją stanowiącą świadomą kreację i pozostającą w ścisłym związku z życiem toczącym się dookoła, ale oddzieloną od niego w podobny sposób w jaki słowo pozostaje oddzielone od przedmiotu czy też uczucia jakie określa, z założenia nie przeznaczoną do tego aby oglądać świat poprzez pryzmat jej giętych szyb. Jednak po tych niezmiernie krótkich chwilach częściowego przebudzenia zawsze powracał do wyczekującej pozycji za szybą, ściśle dopasowując postawę do jej kształtu. Na co czekał? O czym myślał? Dlaczego nie wchodził w życie i jak jego przyjaciele, jak ogromna większość ludzi nie pozwalał ponieść się zdarzeniom? Cóż szczególnego dostrzegał w świecie widzianym z takiej właśnie perspektywy? Czy była ona więzieniem, czy też azylem? Czy może uważał się za Prometeusza przykutego do skały Kaukazu?
U kresu tej rzeczywistości zrozumiał, że owa instalacja oraz perspektywa jaką dawały jej szklane ściany, nieprzypadkowo stanowiły najwierniejszy ze znanych mu wzorów doskonałości do jakiej dane mu było zbliżyć się w samej jej istocie, poprzez i w perspektywie stworzonej przez nieregularnie ukształtowane szkło. Zbliżył się do niego i pozostał tam, by wziąć udział w misterium przyjmując gładkie szkło za integralną część swojego ciała i ducha. Pozostał tam dawno po tym, gdy tajemnica bezszelestnie odeszła swymi ścieżkami, a on nie był w stanie przypomnieć sobie niczego z życia jakie do tamtej pory prowadził; odtąd jego przestrzeń życiową wyznaczało kilka zgłębień w szkle. Był tam, kiedy misterium powróciło z nową siłą, promieniując pełnią pod drganiami której szyba rozsypała się na drobne cząstki i został uwolniony. Odszedł, nauczył się być użytecznym dla innych ludzi i oddał się swojej roli.
Niedaleko jego domu było źródełko leśne. W pogodne dni, kiedy miał czas, chodził tam i siadał długo patrząc w wodę bijącą od niepamiętnych czasów z głębi, spływającą wąskim strumieniem do jeziora. Przypominał sobie życie, które było jego udziałem przed dotknięciem tajemnicy oraz wspominał pełnię w jakiej uczestniczył, zaczynał też sobie zdawać sprawę z ceny jaką za to zapłacił. Wspominał uczucie głodu oraz okruchy będące jego jedynym pożywieniem wśród wszechogarniającego nadmiaru. Nie stawał się jednak zgorzkniały. Poznał drogi tajemnicy, a jej rytm został zapisany gdzieś w samym sercu jego istoty, na skrzyżowaniu genotypu i czystego ducha. Myślał, dotknąłem samej istoty bytu i pozostałem przy życiu. Któregoś majowego poranka, gdy siedział nad źródełkiem przebijanym promieniami wschodzącego słońca wsłuchany w szum wody, poczuł znów dotknięcie tajemnicy. W ciszy powrócił do swych codziennych zajęć.

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur