Mam na imię Holy.
Nie żaden „chory”, tylko Holy.
Holy Lipinsky.
I nie Levinsky, tylko Lipinsky.
Wypraszam sobie.
Na nieszufladzie układ mam,
każdy to powie.
<gniewnie>
O, co za bzdura! Nie dla mnie seksowna prezydentura;
mnie słowo kręci, rozumie pan?! L-I-T-E-R-A-T-U-R-A!
I proszę bez głupich rymów ze słowem „kultura”.
Ja doskonale się w tym poruszam.
Mnie do Clintona bliżej niż do Busha,
to fakt. On jednak niczego nie zmienia,
bo ja nagrody mam, nie muszę nic zmieniać,
jak zechce, to znajdę sobie innego jelenia,
rozumie pan?!
co do mojego imienia, to chamstwo jest, gdy się je zmienia.
Bo to mnie boli, rozumie pan?! Boli…
<z żalem, przygaszona>
Mam na imię Holy.
Nie żaden „chory”, tylko Holy.
Holy Lipinsky.
I nie Levinsky, tylko Lipinsky.
Wypraszam sobie.
Na Nieszufladzie układ mam,
każdy to powie.
<zalotnie>
Artystką jestem, wie pan?…
Dla mnie stworzono sztafaże, nie wierzy mi pan?
Tak tak, sztafaże, mój drogi, pejzaże, kolaże,
to wszystko mam tu, w paluszku mym małym.
A co? Nie wy-glą-dam? Mam usunąć żele?
Mam się na bóstwo zrobić? Na fałszywą Elę?
Wiem, brzydka jestem, ja nie z Joyce’a Blum Molly.
Ja pana rozumiem…
<z rezygnacją>
Mam na imię Holy.
Nie żaden „chory”, tylko Holy.
Holy Lipinsky.
I nie Levinsky, tylko Lipinsky.
Wypraszam sobie.
Na Nieszufladzie układ mam,
każdy to powie. |