Jak ktoś mi powie, że kiedyś nadejdzie jednak taki dzień, w którym ja zrozumiem facetów, to normalnie roześmieję mu się w twarz. To po prostu wyczyn NIEWYKONALNY. Jak lot na księżyc balonem.

Zadzwonił dziś do mnie Truteń Pospolity. Kto to Truteń? Truteń to Truteń, w sumie nie ma większej potrzeby więcej wyjaśniać :) Tak się głupio składa, że jestem typkiem, któremu gdy mija szał i złość, to patrząc w tył stara się ze wszystkiego wyciągać pozytywy, zakopując głęboko negatywy. No i tak było również w przypadku Trutnia. Wdeptał mnie w ziemię, ale stanęło na tym, że na chwilę obecna potrafię z nim w miarę normalnie rozmawiać (czyt.: nie dopierdzielać mu na każdym kroku). No. Więc myślałam, że palant trochę zmądrzał. Łudziłam się bynajmniej. Jest maniak psychodeliczny do tego stopnia, że potrafi z regularnością, co trzy miesiące zawracać mi dupę licząc jeszcze nie bardzo wiem na co. No i ja z regularnością również co trzy miesiące odpalam smsa z tzw. „paleniem gumy”. No i tak to mniej więcej wygląda na przestrzeni ostatniego roku :) W styczniu wrócił do kraju, bo stwierdził, że emigracja mu się znudziła. Bardziej bym powiedziała, że to emigracja znudziła się nim, ale niech tam. Poinformował mnie również uroczyście, że żona nie wytrzymała (dziwne gdyby wytrzymała) i złożyła pozew o rozwód. No. Zadzwonił do mnie pod koniec lutego z tekstem, że jest już wolny, że cały „proces uwalniania” zakończył się na pierwszej rozprawie. Przyjęłam do wiadomości, bo mnie to teoretycznie gilało, że tak powiem. I dziś wnet pizłam na glebę (czyt.: przewróciłam się), kiedy rozmawiam z nim, a on mi mówi, że sprawę rozwodową ma za 15 dni patrząc na kalendarz od dziś – w przód :) Zajebiście, no nie? Każdej chyba gada co innego i się biedak pogubił. Albo mnie z kimś pomylił :D A jak mu powiedziałam, że dwa miesiące temu mówił, że jest już wolny to stwierdził, że to NIEMOŻLIWE :) A co jest w tym wszystkim najlepsze? Jakiś czas temu zobaczyłam go dostępnego na skypie i przez myśl mi przegalopowało, że wcale bym się nie zdziwiła, że to wszystko, to był jeden wielki kit (jak cała moja relacja z nim) i okazałoby się, że mieszka szczęśliwie w domu z żoną. No i cóż? Miło mi, jasnowidz jestem :) Pytam muła gdzie mieszka, a on co mi na to?

„-A zgadnij kurdę, w domu kurdę, lokum szukam.”

Lokum szuka. I nie odkryj tu człowieku w takim momencie skłonności mordercy w sobie. Matrix normalnie :) I ja byłam na tyle ślepa, żeby być pod totalną władzą takiego Skunksa. Nigdy więcej. Się dziwić, że mam galopującą alergię na facetów. Nie da się inaczej. Czasem obawiam się, że brak już na świecie nawet tego rzekomo istniejącego odsetka normalnych. A jak jest, to pewnie teraz zarazi się świńską grypą :)