Rozsnówa się mrok. Niebo przegląda się w kałużach, popada w narcyzm... i czerwieni się, zawstydzone moim krytycznym spojrzeniem. Pulsują sekundy, wskazówkami drewnianych uderzeń moich znudzonych rąk. Znowu chmura okazuje się natrętynym komarem... i mokrą plamą czyjejś krwi na...mojej linii papilarnej |