Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Anna Liniewska

Rozmowy z moim Bogiem

Otworzyła oczy, ziewnęła i rozejrzała się wokół. Wszędzie były chmury. Białe, delikatne obłoki blisko, na wyciągnięcie ręki; granatowe, burzowe i groźne fale gdzieś na linii horyzontu. Dotknęła dłonią piany, na której siedziała - była chłodna, można było się w nią zapaść głęboko. Dopiero po chwili spostrzegła mężczyznę, który pewnym krokiem szedł w jej kierunku. Był wysoki, szczupły, brązowa grzywka opadała mu na czoło. Gdy był już całkiem blisko zauważyła, że jego oczy mają intensywną, orzechową barwę. Uśmiechał się, prezentując równe, białe zęby. Wyciągnął do niej rękę i powiedział po prostu: - Cześć. Tak, jakby byli na łące, plaży, w mieście, a nie wśród chmur nie wiadomo gdzie, jakby znali się długie lata, a nie patrzyli na siebie pierwszy raz w życiu. Chwyciła wyciągniętą dłoń, pozwoliła się podnieść. O dziwo - nogi jej się nie zapadały, stała podziwiając morze obłoków. - Cześć. Gdzie jesteśmy? - W Niebie - odpowiedział, jakby to była najbardziej oczywista rzecz pod słońcem. - W jakim Niebie? - Twoim. - To każdy ma swoje własne Niebo? - Tak jakby. Później ci to wytłumaczę. - Acha... W takim razie, kim ty jesteś? - Bogiem - rzekł z błyskiem dumy w oczach. - Jak to? Tak wygląda Bóg? - Popatrzyła na niego krytycznie. Wyraźnie usłyszał powątpiewanie. - Bóg wygląda tak, jak akurat ma na to ochotę. - Acha. Skomplikowane to trochę. - W sumie tak. Ale masz całą wieczność na zrozumienie. - Pomożesz mi? - spytała z nadzieją. - Po to tu jestem. - Patrzyła mu w oczy i czuła spokój. Ufała temu przystojniakowi, i nie wiedzieć dlaczego wierzyła, że może być Bogiem. Jej Bogiem. ** - Może pójdziemy na spacer? - zaproponował. - Hmm... Mogę odmówić? - Pewnie. Dlaczego miałabyś nie móc? - No bo wiesz... Ponoć po śmierci dusza chce tylko jedności z Bogiem, nie ma już wolnej woli i takie tam... - Bzdury - dokończył. - Wolna wola została dana raz na zawsze. Kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera. Głupio byłoby zostawić to wszystko i iść do piekła - roześmiał się. Popatrzyła na niego spode łba. Jednak Bóg miał dziwne poczucie humoru. - Czyli że co? Mam tu sobie pląsać po chmurkach całą wieczność? - Jeśli masz ochotę... - Ej! Ja poważnie pytam! - Zacięła usta w grymasie powstrzymywanej złości. - Ja poważnie odpowiadam. Możesz robić, co chcesz. No - prawie. Są pewne zasady. - Jakie? - spytała już spokojnie, znowu zainteresowana. - Sama się przekonasz. - Nie jesteś zbyt pomocny... - Jestem - popatrzył na nią uważnie. - Ale to twoja wieczność. Nie mogę się wtrącać. - Przecież jesteś Bogiem - możesz wszystko. - No niby tak. Ale są zasady. Nie mogę ich łamać. - Przecież to ty je stworzyłeś! - Właśnie dlatego muszę ich przestrzegać. - Po chwili ciszy zapytał: - To co z tym spacerem? ** Szli powoli po białym obłoku, aż doszli do krawędzi. Dziewczyna spojrzała w dół i westchnęła. Widać stąd było całą Europę - zieloną, z błękitem otaczających ją mórz i oceanów, białe plamy szczytów gór i ginące w mlecznej mgle doliny. Wielkie połacie ruchliwych miast, spokojne tereny przez ludzi niezamieszkałe. Patrzyła z zachwytem, z szeroko otwartymi oczyma, po czym nagle odwróciła się w stronę Boga i powiedziała z wyrzutem: - Zabiłeś mnie! - Nieprawda - odparł spokojnie. - To dlaczego tu jestem? - Bo przyszedł czas zmian. - Zmian? - Tak. Prychnęła. - Mógłbyś odpowiadać pełnymi zdaniami? Widać, że lekcje języka skutecznie omijałeś. Roześmiał się głośno. - Nie chodziłem do szkoły. - Jeny - jęknęła. - Wiem przecież. Chodzi mi o to, że... - Wiem, o co. Żebym mówił jasno i zrozumiale. - Właśnie. Zaraz... - oburzenie było wyraźnie w jej głosie słyszalne. - Przecież ty wiesz wszystko. Muszę mówić? Nie możesz po prostu wszystkiego wyjaśnić? - To byłoby nudne. - Nudne? - Pewnie. Za każdym razem powtarzać to samo. Lepiej porozmawiać - każda dusza ma wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia. A ja lubię was słuchać. Zastanowiła się chwilę. - No tak, to jest jakieś wytłumaczenie. ** - Skoro jestem w niebie, i jestem duszą, to dlaczego wyglądam jak wcześniej? - Bo tak jest na razie wygodniej. - Wygodniej? - Tak. - Boże... - westchnęła. - Słucham? - spytał z figlarnym uśmiechem. Zdecydowanie, miał specyficzne poczucie humoru. Ale w końcu miała wieczność, żeby się do tego przyzwyczaić. - Dlaczego wygodniej? - spytała lekko zrezygnowana. - Możesz przybrać kształt, jaki tylko chcesz. Możesz wyglądać jak teraz, możesz mieć wielkie skrzydła, jak anioły z waszych książek, możesz być kulą energii - co tylko sobie życzysz. - Jak Claudia Schiffer też? - Oczy jej zabłysły. - Pewnie. Ale podejrzewam, że jednak się na to nie zdecydujesz. - Podejrzewasz? Nie wiesz? - Wiem, ale nie chcę determinować twojego wyboru. - Acha. ** - Co robią dusze po śmierci? - To, co chcą. - Hmm... A konkretniej? Co mają do wyboru? - Możesz pląsać po chmurkach. - Spojrzała na niego z wyrzutem. Odpowiedział jej ironiczno-przyjaznym spojrzeniem. - Możesz rozmawiać ze mną, z innymi... - Z jakimi innymi? - wpadła Bogu w słowo. - No z innymi duszami. Myślisz, że jesteś tu sama? - Wiesz, jakoś nikogo do tej pory nie zauważyłam. Snujemy się po tej wacie w te i z powrotem, nie wiadomo po co... - Ty zrzędzisz. - Co? - popatrzyła na niego zdziwiona. - Zrzędzisz. - Śmiał się. - Już dawno nie spotkałem nikogo, kto by tak marudził. - Super - przerwała mu poirytowana. - Co z tymi innymi? - A tak. - Spoważniał. - Są tu miliardy dusz, z którymi możesz rozmawiać. - Jak mogę się z nimi spotkać? - Normalnie. Zobaczysz. Później - dodał szybko. - No dobra. A co jeszcze mogę zrobić? - Możesz wrócić na Ziemię. I żyć jeszcze raz. - Jako kto? - Jak chcesz. Możesz być człowiekiem, zwierzęciem, rośliną... - Wszystkie rośliny mają dusze? - spytała zdziwiona. - Nie, skądże. Tylko te, w które dusze postanowiły wstąpić. - Acha... - Często to powtarzasz. - Co? - Acha... - starał się ją naśladować. Jak na Boga, wyszło mu to dość kiepsko. - Jakbyś nie wiedział, dla mnie to wszystko jest nowe. - Wiem. ** - Co robiłam wcześniej? - Kiedy wcześniej? - No zanim byłam sobą, tym kimś, kto niedawno umarł. - Nie było cię. - Jak to? - Normalnie. Jesteś nową duszą. Urodziło się dziecko, w które nikt akurat nie chciał wstąpić, więc razem z nim narodziła się zupełnie nowa dusza. Gdybyś żyła wcześniej, teraz byś o tym pamiętała - o poprzednich pobytach w Niebie, o wszystkich swoich życiach. I nie byłoby tej rozmowy. - Ach tak... ** - Czyli moja sunia była kiedyś człowiekiem? - Kora? - No. Nagle usłyszeli szczekanie. Obrócili się oboje - w ich kierunku biegł, powiewając uszami wielki, biały pies. Dziewczyna uklękła i wtuliła się w futro. - Kora... - szepnęła. Pies uśmiechnął się i powiedział: - Tęskniłam za tobą. - O mamusiu... Ty mówisz? - zdziwienie sięgnęło zenitu. - Pewnie. Czekałam na ciebie. - Boże, mógłbyś mi to wytłumaczyć? - Kora też jest stosunkowo nową duszą. Była człowiekiem tylko raz, potem twoim psem. Bardzo cię kocha, ty ją też, więc chciała się z tobą spotkać i zdecydować razem, co dalej. - Nie rozumiem... - Niektóre dusze są sobie przeznaczone. Tak jest z wami. Jeśli wrócicie na Ziemię, znów się spotkacie i pokochacie. Zawsze będziecie razem. Dziewczyna westchnęła, tuląc się do psa. ** - A poza powrotem na Ziemię? Co jeszcze mogę robić? - Możesz być Aniołem Stróżem. - To one naprawdę istnieją? - Oczywiście. - I mogę sobie wybrać, czyim Stróżem chcę być? - Nie do końca. Możesz wybrać sobie nowo narodzone dziecko. - A jeśli nikt nie chce się takim dzieckiem zaopiekować? - Dostaje Anioła Stróża jakby z urzędu. - Nowa dusza? - Jesteś pojętna - pochwalił ją Bóg. - A co się dzieje z tym Aniołem, kiedy jego człowiek umiera? - Wraca tutaj, i znów decyduje, co chce robić dalej. - Acha... ** - A co z piekłem? - Piekła nie ma. Dziewczyna stanęła jak wryta. - Ale przecież powiedziałeś, że kto daje... - Tak, tak... - przerwał jej. - Żartowałem sobie. - W takim razie co ze złymi ludźmi? - Nie ma złych ludzi. Niektórzy tylko zapominają, co to dobro. - No ale grzeszą... Mordują, kłamią, kradną... Co z nimi? - Są karani. - Jak? - Różnie. Zależy od wagi grzechu. - Czyli że ja byłam dobrym człowiekiem - powiedziała z dumą. - Dlaczego tak sądzisz? - Bo jestem tu teraz z tobą. - A według ciebie to nie może być karą? Dziewczyna się zamyśliła. ** - Już, zdecydowałyśmy. - To dobrze. Co chcecie robić? - Przecież wiesz. - I co z tego? Mówiłem ci, że lubię rozmawiać. - Wracamy na Ziemię, chcemy sprawdzić, w jakich okolicznościach teraz się spotkamy. - Dobrze, wracajcie. - Tylko tyle? Nawet... Nie pożegnasz się ze mną? - Przecież zobaczymy się za moment. - Bóg uśmiechnął się ciepło.
 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur