Cegła - Literatura - Proza - Poezja
JEST JUŻ 24 NUMER MAGAZYNU CEGŁA - PIECZĘĆ, PYTAJ W KSIĘGARNI TAJNE KOMPLETY, PRZEJŚCIE GARNCARSKIE 2, WROCŁAW
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Bartuss

Zlecenie

Rankiem wychodzi z domu. Godzina 6.05. Klatka nr 3. Rozgląda się za taksówką ale nie widząc żadnej idzie na przystanek autobusowy. Czeka pięć minut i wsiada do autobusu 13, zawsze tego samego. Potem wchodzi do najwyższego w mieście biurowca, wita się z portierem. Wsiada do windy. Zatrzymuje się na trzydziestym piętrze. Tam witają go już współpracownicy - ranne ptaszki.
Sekretarka przyjdzie o siódmej, dlatego sam zaparza sobie kawę i czyta gazetę. Dzisiaj środa, więc o dziesiątej będzie uczestniczył w konferencji prasowej. Będą się bronić przed atakami opinii publicznej.
Jak wygląda? Pospolicie, zbyt pospolicie i z trudem jestem w stanie odróżnić go od innych ludzi. Nie nosi garnituru, a powinien. Zwłaszcza jak się piastuje takie stanowisko. Uczesany na pazia i te wielkie okulary sprawiają że wygląda jak zeszłoroczna mucha, która cudem przetrwała zimę.
Nadal czyta. Co takiego piszą w tej gazecie. Od kilku dni kupuję taką samą. Nic tam nie ma. Same biznesowe pierdoły i jakieś gołe baby. Ciekawe, jak ludzie mogą jednocześnie sprawdzać kurs akcji i oglądać kobitki.
Odłożył ją na bok. Przyszła sekretarka. 7.00. Witają się. Ciekawe czy ją posuwa? Wygląda inteligentnie, ale to chyba o niczym nie świadczy. Spódniczka mini jest chyba obowiązkowa wśród sekretarek.
Wyszła. Moja luneta już nie sięga do jej pokoju. On jest ważniejszy. Szkoda że nie podłożyłem pluskwy zamiast kamery ale dobre i to. Nawet nie wie że jest obserwowany, że całe jego ostatnie dwa tygodnie życia są weryfikowane przeze mnie.
Mam kilka punktów. Pracodawca zadbał o to żeby mi niczego nie brakowało. Teraz siedzę w samochodzie i patrzę na super kamerę której ukryte oko widzi wszystko co się tam dzieje. Ale nie tylko ono. Jest ich kilka, zdalnie połączonych, a ja tylko klikam guziczkiem i mam to co potrzebne.
Powiedziałem że jeszcze kilka dni, najlepiej w niedzielę. Bo ten typ przychodzi tu wtedy jak nikogo nie ma i grzebie w papierach. Jedyny problemik to portier, znaczy się w niedzielę nie pracuje. Trzeba będzie wejść od tyłu, od piwnicy.
Wyszedł. Kamera na jego podeszwie rejestruje schody. Ciekawe że ten kamyczek nie uwiera go w stopę i że nie rzęzi na gładkiej podłodze. A może on wie i celowo czeka na ten dzień pod osłoną policji. Ale nikogo podejrzanego nie zauważyłem. To źle, powinienem cokolwiek wyczuć, chyba że ten typ faktycznie jest taki naiwny jak jego sekretarka.
Wraca z jakimiś papierami. Znowu grzebie. Potem podnosi słuchawkę telefonu i dzwoni. Gówno mnie obchodzi do kogo. Może do matki z życzeniami świątecznymi albo umawia się z kochanką. Co to konia obchodzi. Wisi już pięć minut na telefonie. Nie wygląda na zdenerwowanego. Śmieje się i drapie w głowę lewą ręką.
9.50. czas zmienić stanowisko. Idę na konferencję prasową. Dzisiaj gram kamerzystę, towarzyszyć mi będzie podstawiony kretynek z mikrofonem. Już z nim kiedyś pracowałem. Bardzo flegmatyczny, ale dobry aktor.
10.00 Punktualny. Wchodzi na salę w towarzystwie swoich ludzi i ględzi coś o kursie akcji. "A co z gołymi babami?"
Niczego ciekawego nie zarejestrowałem. Już wiem o nim prawie wszystko. Ale jednak coś mnie powstrzymuje. Poczekam jeszcze jeden dzień. Powiem im że zamiast niedzieli będzie piątek. Zrobimy to przed weekendem.
12.15. Siedzi znowu w biurze i nawija do sekretarki. Pewnie mają ochotę się popieprzyć. Albo wymieniają przepisy na tort czekoladowy.
Idę coś zjeść. Ptaszek nie odfrunie a mam go już dosyć. Wiem co będzie robił potem. To samo co wczoraj, przedwczoraj i tydzień temu.
Dobre pierogi robią na rogu Malczewskiego. Z serem i cukrem.
14.05.Dzwoniłem do pracodawcy. Powiedziałem że może zwijać sprzęt. A jutro ten pieprzony notes w którym to wszystko zapisuję spalę w kominku.

- Dobry wieczór
- Dobry - powiedział portier - ciężka praca co? Nie znasz godziny o której mógłbyś zaznać spokoju co?
- Tak to w życiu - odpowiedziałem i nie wdając się w rozmowę poszedłem w kierunku windy.
Patrzył za mną jak za jednym z wielu cieni, które codziennie masowo go mijają.
Winda zatrzymuje się na trzydziestym pierwszym piętrze. Musze się przejść, rozprostować kości i poskładać sprzęt. Na pewno nie spodziewa się gościa. Jest późno.
Po cichu docieram na jego piętro. Żadnych szmerów, co mogłoby uchodzić za podejrzane. Ludzie pracują głośno, i nawet jeśli robią to najciszej jak potrafią, to jednak pozostawiają po sobie jakiś szelest, pomruki i stękania. Zbyt cicho. A może czekają na mnie?
Nikt mnie nie mija. Podchodzę do wielkich dębowych drzwi. Nacisnąć czy zapukać?
I co? Powita mnie ciepłym, serdecznym słowem? A może się przerazi? A może w środku cała śmietanka policyjna już na mnie czeka i zaraz od tyłu ktoś mi wsadzi lufę między łopatki?
Pukam
Ciche proszę. Jakby zdławione. On wie. Wie to na pewno. Ale chciałem żeby to była moja ostatnia robota. Pieniądze nie grają już roli. Ciekaw jestem czy trzynastka zawsze jest pechowa.
Naciskam klamkę. Drzwi lekko otwierają się a on siedzi za biurkiem gdzieś w głębi pomieszczenia, a delikatna poświata lampki stwarza relaksującą atmosferę.
- Pan przyszedł po mnie, zgadza się ?
- Zgadza się - odparłem i wymierzyłem laserem punkcik na jego czole.
Nie zdążył nic więcej powiedzieć. Miał już dwie dziury w głowie.
I nic się nie wydarzyło. Nie wyskoczyli zaczajeni policjanci. Żadnych agentów. Czyżby czekał na śmierć?
Patrzyłem jak mózg spływa po obrazie Van Gogha. Może była to replika, ale z tymi rzygowinami wyglądała ciekawiej.

Wyszedłem. Na dole portier o nic nie pytał. Czyżby wyczuwał czyhającą pod połą mego płaszcza śmierć?
Muszę jeszcze tylko zadzwonić.

Ona ma takie ładne ciało. Codziennie o 6.30 wychodzi z domu i wsiada do Kadeta ...

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur