Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Black Angel

opowiadanie o...

 

"***"

 

 

- Jak się teraz czujesz? Pewnie nie jest Ci teraz łatwo, takie emocje... - mówił to z wyraźnym zmartwieniem i troską, trochę tak nieśmiało.
Podobało się jej jego zmartwienie, choć wiedziała, że to przejściowe i jak sprawa całkiem ochłonie, nadal nie będzie zwracał na nią uwagi. Przechyliła głowę trochę na bok i powiedziała:
- Zwyczajnie. A emocje już opadły.
Był wyraźnie zaskoczony tą odpowiedzią. Przez chwilę panowało milczenie. Od wyjazdu na to spotkanie, hospitację oddziału psychiatrycznego w jednym z więzień, później tego incydentu i całej tej niepotrzebnej wrzawy wokół tego, nawet krótkiego pobytu w szpitalu, nikt ze znajomych się z nią nie kontaktował. Nie było takiej możliwości.
Po tej chwili milczenia, która trwała trochę za długo spokojnym głosem powiedziała:
- Na pewno chcecie wiedzieć jak to wszystko było? Naprawdę.
Nikt się nie odezwał, choć wszystkich aż skręcało z ciekawości, ale z drugiej strony to takie nietaktowne pytać o tak traumatyczne przeżycia.
- Chcecie - powiedziała jakby za nich. - Od samego progu gdy weszłam na blok, a potem do tamtej sali uderzył mnie ten specyficzny zapach, jak w szpitalu. Aż mnie zemdliło tak był intensywny. Potem wszystko działo się szybko. Nawet rozmowa się nie zaczęła, kiedy on rzucił się na mnie, oplótł łańcuch od kajdanek na mojej szyi, ale nie tak jakby miał mnie udusić.
Tu zamilkła na trochę, jakby się zamyśliła i cicho westchnęła. Ciągnęła dalej:
- Krzyczał coś, chyba żeby go przepuścić? Słowa w ogóle do mnie nie docierały, byłam jak ogłupiała. Tępym wzrokiem wodziłam po korytarzach, pokojach, które mijaliśmy. Nagle otworzył jeden z nich. Przestał mnie dusić tylko pchnął na jakieś szafki, aż uderzyły o ścianę, a ja poczułam kujący ból w piersiach. Potem okazało się, że mam pęknięte żebro. Gdy ja stałam zgięta z ból ten psychopata mocował się właśnie z drzwiami by je zaryglować. Jak już skończył szarpnął mnie za ramię i powlókł dalej. "Będziesz moją przepustką" - powiedział. Na końcu korytarza były duże drzwi. Wpadłam przez nie hacząc o jakiś stolik na kółkach. To była kuchnia.
Znowu na kilka sekund zamilkła, pozwoliła by napięcie wzrosło. Oddech zamarł w słuchaczach, nikt nie śmiał jej poganiać. I z tym samym spokojem co wcześniej zaczęła mówić dalej:
- Wziął duży, ostry nóż. W tedy zaczęłam się bać. Nie tego, że mnie zabije, ale tego, że zrobi to powoli, z okrucieństwem tak, jak zabijał swoje ofiary. - Na twarzach słuchaczy malował się autentyczny strach i przerażenie. - W tym momencie strach sparaliżował mnie tak, że nie drgnęłam nawet ani odrobinę, gdy szedł w moją stronę. Przyłożył mi go do gardła, przeprowadził przez kuchnię... Dziwne, ale nikogo w niej nie było, a przecież było południe... - Otrząsnęła się z nagłego spostrzeżenia, jak ze snu i mówiła dalej. - Przeszliśmy przez mały hol, a potem wyszliśmy na mały dziedziniec. Idąc w stronę bramy snajper, który był na dachu, oddał w tym momencie strzał. Oberwał w ramię ten świr. - Jej ton nagle przybrał dziwnie agresywne brzmienie. - I mimo, że dookoła było już pełno od policji i służby więziennej, to skubaniec nie dał się. Odwrócił się w stronę snajpera i zaczął wrzeszczeć coś, że krzywdzi niewinną osobę?! Bo jak oberwał w to ramię to mu się nóż trochę osunął i zostawił krwawe ślady na szyi - tu pokazała jeszcze świeże blizny. - Ale na drugim końcu placu przy bramie była wieża wartownicza, wartownik też oddał strzał. Trafił go w lewą nogę. To go tylko jeszcze bardziej rozwścieczyło. Jeszcze głośniej się darł, groził, że zabije mnie i ich. W tedy wartownik strzelił ponownie w tę samą nogę. Już nie mógł nawet ustać. Padł na ziemię przygniatając mnie swoim ciężarem. - tu lekko się wzdrygnęła. - Dyszał nierównomiernie, trzymając mi nóż na gardle przez cały czas. W tamtej chwili jakoś nic nie miało dla mnie większego znaczenia. Kontem oka widziałam nadbiegających strażników. Gdy krzyczeli by wypuścił nóż, on się tylko śmiał. A ja czekałam aż po betonie popłynie strużka czerwonej krwi. W końcu jakoś mnie od niego uwolnili, lekarz opatrzył mi ranę. A potem to już wiecie jak było, przesłuchania, reporterzy i cała reszta tej zgrai. - Tu nagle się uśmiechnęła. - Niezła sensacja z tego wyszła prawda? 
Ale nikt jej nie odpowiedział. Nastała kolejna krępująca chwila milczenia. 
- Gdy go gdzieś ciągnęli, wrzeszczał - podjęła nagle, jakby sobie coś przypomniała - że jako jedyna z jego ofiar przeżyłam i nieustannie zanosił się śmiechem. 
Na tym Ola zakończyła swoją opowieść. Wszyscy jakby zaniemówili, wstrząśnięci tym co przed chwilą usłyszeli. Jako pierwsza ze zdumnienia otrząsnęła się Kasia: 
- To straszne - szepnęła. 
I nawet wyrwało się jej westchnienie. Ola przyjęła to stwierdzenie z milczeniem. Nie wiedziała dlaczego, ale budziło to w niej mieszane uczucia, bo nie czuła się tak, jak inne pokrzywdzone ofiary. Przecież tak by wypadało się czuć. A ona miała zupełnie beznamiętny stosunek do tego co się wydarzyło. 
Milczenie przerwał Filip, którego teraz zainteresował inny aspekt tej sprawy:
- Nie boisz się, że on spróbuje znowu uciec, że będzie chciał się mścić?...
- Za co? - Odparła zdziwiona. - Za to, że spieprzył sprawę! I nie wykorzystał okazji jaka mu się trafiła?
- Ty chyba jesteś nadal w szoku, bo chyba nie wiesz co mówisz! - Odparł z wyraźnym poirytowaniem. 
- Możliwe. - Powiedziała tym samym tonem co on. 
- Nie żartuj - wtrąciła Kaśka z wyraźnym ożywieniem - przecież to powinien być dla Ciebie ogromny wstrząs. Nie masz nawet koszmarów? 
- Koszmarów? Nie... - zdumiona odparła Ola.
- Nie? - Powtórzyła Kaśka jak papuga.
- Jak mam mieć skoro w ogóle nie sypiam. W szpitalu odespałam wszystko, pozwoliłam odpocząć zszarganym nerwom, a raczej to środki nasenne pozwoliły im odpocząć. 
Po tych słowach odezwała się dotąd milcząca Zuza. 
- Czy przewinęło Ci się całe życie przed oczami, gdy miałaś ten nóż na gardle? - Zapytała cicho.
- Nie, nic.
- A co w ogóle czułaś?
Ola zamyśliła się na trochę nad odpowiedzią. Wzięła głęboki oddech, lecz delikatne skrzywienie namalowało się na jej twarzy.
- Zapominam, że żebro się jeszcze nie zagoiło i przy zbytnim naprężaniu po porostu zaczyna boleć. - Powiedziała jakby na usprawiedliwienie. - A co czułam? No,cóż. Nic. Nie czułam żadnego żalu, ani złości. Było mi już wszystko obojętne, - tu jej głos stał się bardziej stanowczy - nie miałam nic co mogłoby mnie trzymać przy życiu. 
Tym słowom Filip przysłuchiwał się bardzo uważnie. Gdy był taki poważny, był szalenie przystojny. I te jego ciemne, brązowe oczy...

 

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur