„Corrida”
Turysto!
Bawisz się mną
Tym
że
bawię Cię
moimi słabościami
moją torturą....
Przyjeżdżasz bym gonił Cię
po pampeluńskich uliczkach
A
nie mam
na to ochoty!
Lecz
Drażnisz mnie czerwienią...
Popychany biczami, okładany razami
przez twoich współgatunkowców
uciekam w bólu tam
gdzie
Ty jesteś
i to jest gonitwa...
Wiatr który przywiewa śmiertelną burzę.
Uciekasz, biegniesz by móc w przyszłości typić
zakłamaną brawurą i odwagą
przed twoimi przyjaciółmi
zajadając się moimi wnętrznościami
Chełpiąc się jak uniknąłeś śmierci
od moich rogów
i kopyt
Odwracasz kota ogonem
mnie nazywając
napastnikiem
a nie mam ochoty
Ciebie krzywdzić
bo
To
byłby bezsensowny
rozlew krwi
Uciekasz wypoczęty
Gdy ja spałem
ciężko
i zjadłem z trudem
ostatnią porcję siana
Tylko koszmary są już prorocze
Nikt nie ulituje się
nie zaznam
już żyjąc spokoju
Bo zagonisz mnie na stadion
gdzie siedząc już spokojnie
delektować się będziesz
spektaklem - moją dalszą zmorą
zmyślną egzekucją
Śmiał się będziesz znowu
Z mojej słabości do czerwieni
bawić się moją
bezsensowną walką
do której przymusowo perfidnie
sprowokowano mnie
Podpuszczając
Do beznadziejnego
Nierównego starcia
Pełnego psychicznych i fizycznych
udręk,
męczarni,
dźgnięć w plecy
i nieomylnego dobicia mnie
przez szpadę
„łaskawcy”
który wraz z zespołem owacje
i od Ciebie
dostanie
za hipokrytyczny heroizm
Nikt nie wyleje łzy po mnie
nie nazwiesz mnie męczennikiem
Nie zagrają
przy chowaniu
mego ciała
do lodówek marsza żałobnego …
Nie będę zapamiętany.
i Ty uważać będziesz żeś wspaniały?!.
4.09.2009r. |