Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

BURY

Jak wykiwać śmierć

 

 

Było jak na stypie. Ja, Piotruś, Wariat i Andy spotkaliśmy się nareszcie po wielu miesiącach nie dawania pozostałym jakichkolwiek oznak życia i notabene okazało się, że każdemu ktoś zszedł z tego świata w ostatnim czasie. Powinienem teraz napisać coś o bredzeniu w oparach podłego alkoholu i tanich papierosów - wersja dla ludzi rozczytujących się w pisarzach upadłych, lub o chłodnej konwersacji przy najlepszej łyseńce i hawańskich cygarach - literatura dla snobów, ale po prawdzie siedzieliśmy o suchym pysku i dało się wyczuć nerwowe wyczekiwanie, aż któryś wreszcie się złamie i zaproponuje wieczorny spacer w kierunku nocnego. Wiedziałem, że prędzej czy później tak musi się stać i nie pomyliłem się. "Chłopaki może byśmy rozpili jakiegoś flakona" usłyszałem niepewny i skrzeczący głos, który ku własnemu zaskoczeniu wydobył się z mojego gardła . Tak to życie sprawia nam czasami niespodzianki. Ale tych, którzy mieli nadzieję, że opisem picia wódki na umór zakończę tą rzewną opowiastkę, muszę rozczarować. Teraz dopiero zacznie się na dobre.

Okazało się, że Piotrusiowi jesienią zszedł dziadek. Po prostu - ze starości. Staruszek w ostatnich chwilach swojego życia był bardzo uciążliwy, więc całej rodzinie ulżyło kiedy wreszcie wyzionął ducha. Całej rodzinie oprócz oczywiście Piotrusia. Ten bardzo ubolewał nad śmiercią dziadzia. Za życia trzymał z nim największą sztamę. Kiedy tylko kieszenie robiły się niebezpiecznie puste, Piotruś zawsze mógł przyjść do dziadka po bezzwrotną pożyczkę, której ten bardzo chętnie udzielał. W zamian kochany wnuczek w tajemnicy przed resztą rodziny przynosił swojemu patronowi spirytus i tłusty boczek ze sklepu. W końcu każdy chce mieć coś z tego życia. Nawet prawie dziewięćdziesięcioletni starzec, a może przede wszystkim prawie dziewięćdziesięcioletni starzec ma prawo zjeść kawałek tłustego boczku i napić się herbaty ze spirytusem. Człowiekowi w tym wieku raczej nic nie może już zaszkodzić. Piotruś robiąc dziadkowi zakazane przez resztę rodziny zakupy tak naprawdę spełniał dobry uczynek - kto wie, może nawet zaszczytny obowiązek - przy okazji zyskując pewną korzyść w postaci żywej gotówki. Niestety wypas skończył się w momencie śmierci sympatycznego starszego pana, co nastąpiło pewnego niedzielnego ranka w domu rodziców Piotrusia. Wnuczek niezwykle ubolewał nad tą stratą i po kilku głębszych postanowił podzielić się z wszystkimi swoimi troskami.

Wariatowi też zebrało się na żale. A trzeba przyznać, że miał nie lada problem. W drugi dzień świąt zdechł mu pies. Ukochana psinka - jak to określał. - I nie ma się z czego śmiać - dodawał zaraz widząc, że nagle poprawiły się nam nastroje - taki pies, jest prawie jak członek rodziny. Suczka Wariata miała dziewięć lat, co jak na dużego psa, które ponoć żyją krócej jest wiekiem całkiem imponującym. - To tak jakby człowiek przeżył 80 lat - przekonywał nas Wariat. I nawet żal nam się go zrobiło jakoś, kiedy zobaczyliśmy jego szczere łzy. W końcu miłość Piotrusia do dziadzia nie była całkiem bezinteresowna, a Wariat, który przy każdej okazji opowiadał o swoim psie, co powodowało czasami w większym gronie wymowne pukanie w głowę, musiał naprawdę kochać to zwierzę. Wyrozumiale poklepywaliśmy Wariata po plecach, a oczyszczony swoim wcześniejszym wywodem o dziadku, Piotruś nawet dobrotliwie nalał nieszczęśnikowi wódki. - Pij stary i nie martw się, kupimy ci nowego szczeniaczka na bazarze. Będzie jeszcze piękniejszy niż tamten.

Milczący do tej pory Andy nie przypominał gadatliwego i wiecznie roześmianego chłopaka, którego znaliśmy. Wreszcie, po kolejnym toaście za naszych zmarłych, puścił farbę. Rozczulony tymi wszystkimi opowiastkami o dziadkach i psach popłakał się jak małe dziecko. Był tak wyprowadzony z równowagi, że trudno nam było połapać się, o co tak właściwie chodzi. Wszystkie fakty, które udało się wyłowić z potoku słów sprowadzały się do kilku ogólnych stwierdzeń. Otóż jakiś bardzo dobry kumpel Andy'ego z dawnych lat spalił się na linii wysokiego napięcia. Nie do końca wiadomo w jaki sposób i czemu, ale jak to w przypadku śmierci młodego-gniewnego bywa - bo trzeba wiedzieć, że był on ponoć świetnie zapowiadającym się poetą (czy może karateką), wywołało w okolicy wielkie poruszenie. Nie udało się zasięgnąć języka po więcej szczegółów: tuż po podzieleniu się z nami tą ponurą i dającą dużo do myślenia, choć nieco chaotyczną opowiastką, Andy zasnął na stole snem twardym i błogim. Widać wielce to przeżył biedaczek.

Powinienem opowiedzieć im coś o swoim zmarłym, ale jak Boga kocham nie miałem czego opowiadać, bo nikt w rodzinie ani nawet w dalszym otoczeniu w ostatnich czasach mi nie zszedł. Próbowałem sobie przypomnieć jakąś dawniejszą historię, ale też nic nie przychodziło mi do głowy. I właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę to nikt nigdy mi nie umarł, a przecież statystyka jest nauką nieubłaganą i w zasadzie powinno się tak stać, a jeśli do tej pory się nie stało, to jest to tylko przypadkowe zrządzenie losu i w każdej chwili powinienem się spodziewać jak najgorszych wieści. Nie powiem - przeraziło mnie to. Postanowiłem przechytrzyć los i uprzedzić niechybnie nadchodzące czarne wypadki. Podniosłem ze stołu nóż i nie namyślając się wbiłem śpiącemu Andy'emu po samą rękojeść w plecy. Piotruś, który postanowił gwałtownie zaprotestować przeciwko takiemu obrotowi sprawy i nawet zaczął podnosić się z krzesła, dostał niespodziewanie dla siebie pustą butelką w głowę i osunął się na ziemię. Pozostałą w ręce rozbitą częścią butelki jednym precyzyjnym ruchem poderżnąłem mu gardło. To samo zrobiłem z Wariatem, który w oszołomieniu nie zdążył nawet zareagować na to wszystko w sensowny sposób. Z poderżniętym gardłem wstał od stołu, wyprężył się w pozycji na baczność, zasalutował i zanim padł martwy na podłogę wycharczał przeraźliwym głosem śmierci: "Szeregowy Majewski melduje swoją gotowość do wymarszu". Nawet skurczybyk nie zdawał sobie sprawy jak bardzo pasowało to do jego sytuacji w tamtej chwili. A ja byłem tylko zadowolony, że tak łatwo udało mi się potrójnie wykiwać nauki statystyczne i śmierć.

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur