To już przekracza wszelkie pojęcie i moje internal limits też zresztą. Wchodzę coraz głębiej. Jak w chorej retrospekcji retrospekcji w retrospekcji jeszcze jednej retrospekcji. Na pewno widziałaś co się stanie kiedy postawić dwa lustra naprzeciwko. W którym jestem? Na wszelki wypadek dotykam głowy. Jakaś zaraza przywleczona z Indii. Jakieś roba(cz)ki. Jakiś. Sam nie wiem. Ten z irca mówi: - "No przecież ja to traktowałem tylko jako zabawę". Kurwa, no dobra mi zabawa. - "Co tam o tym kutaszeniu jakimś było?" Co za pedalstwo. Potem jeszcze ta piosenka. Hasło: "Czerwone majtki całe w kale". Prawidłowy odzew: "Nie pojebałem wcale". I mam co chciałem (za swoje)."No kurwa, co za balet". Trochę śmieszków i wrażenie takiej głębi jak chuj. Falująca faza. Jeszcze nigdy nie wydawało mi się (nigdy nie podejrzewałem), że jestem aż takim prostakiem. Wszystko co najgorsze. Co drugie słowo kurwa ("jak przyjdę ma być zagaszone, nie").Co pierwsze pierdolony w rozmaitej deklinacji. God, am I insane czy coś? Tylko nie narobić sobie obciachu. Bo jest trochę niezrozumienia. Nawet powiedziałbym kosmicznego. Powoli chyba domyślają się, że jestem zwyczajnym wariatem. Może to i lepiej. Już na spokojnie wszystko układa się w sensowną całość. Nareszcie co nieco zabawy. Czuję się na siłach, by przetestować to zblazowane (oprócz jednej normalnej panienki) towarzycho. Przechodzimy do kontrofensywy panie B.:- "Czy skupiłem waszą uwagę na tej zapalniczce?". Zero reakcji, mimo ostrej napierdalany kciukiem. - "Co to za pedalska muza?". Jest poruszenie. Znowu wyszedł prostak. Tym razem na serio chyba przegięcie. Nie do końca to przemyślałem. Edith P. to za hardkorowy temat do żartów. Wycofanko raczkiem. - "Just checkin'. Ale kto pierwszy potwierdził ten szmata". Jakieś fobiczne kwestie. Nagłe zmiany. Nawet krótka kontrolowana paranoja. Manie prześladowcze. Ukrywanie szklanki z alkoholem. Mogą dorzucić mi kolejnego kwasa, kiedy wyjdę na fajeczkę. A, i to jest właśnie najdziwniejsze: powrót do reala, ale tylko na jednego peta. Zwyczajna rozmowa np. o systemie ZUS'owskim. Nawet bez agresji. Albo o plerezie taty Normalnej. I hyc. Już w jakiejś knajpie. Tańce. Trochę piw. Null kasy na drajwę.
|