Zima Śnieg Mróz Nawet psa Z domu Nie wygonisz...
A w domu ciepło Zapach choiny Na stole Koronkowy obrus Leży Zastawa Z brzegiem złoconym I na półmisku Indyk pieczony Ostatni dzień Roku
W cieniu kamienic W ulic mroku Idzie boso Zmarznięta Dziewczyka mała Z baśni Andersena W fartuszku niesie Zapałek wiązkę I biedę To cały Jej majątek
W okna domu Zagląda I kurczy się Z zimna Przykleja nosek Do szyby Widokiem jadła Syci oczy głodne Płonącą zapałką Grzeje sine dłonie
Otwórz na oścież Drzwi Gospodarzu Otwórz Nieczułe serce Zaproś do środka Biedną dziecinę Nim skończy się Ta smutna baśń Nim spadnie Z nieba Ostatnia gwiazdka
Lecz... Na próżno wołam Mój krzyk łabędzi Prędzej lód roztopi Niż skruszy Kamienne serce Szli ludzie rankiem Do kościoła Patrzą... Między domami Mały trupek dziecka Trzyma Ostatnią zapałkę W martwej ręce
|