NAJPIĘKNIEJSZE NIEZAPISANE WIERZSZE
Przychodzisz nieraz o świcie Bladym promieniem słońca Stąpasz powoli na palcach Cichą melodią wiersza-budzisz mnie
Wstaję-spoglądam w okno Diamentowy od rosy witam dzień I diamentowe słowa kreślę Na śnieżno-białej myśli kartce
Czasem przybywasz ciemną nocą Gdy sierp księżyca i gwiazd paciorki Pieścisz me oczy rymów kołysanką Dłonie poematu kładziesz mi na skroni
Są zaś chwile gdy odchodzisz Giniesz w mroku życia prozą Lecz potem szybko powracasz Łzy kropelką smutku ociupiną
Tak chciałabym móc cie zatrzymać Nosić przy sobie-jak torebkę Lecz wiem że najpiękniejsze Te niezapisane wiersze
CZEKAŁAM
Czekałam na Ciebie Lecz teraz wiem Że-nadaremnie Bo oczu moich zieleń Przysłonił błękit TAMTEJ Której ślubowaleś Na ziemi i w niebie
Czekałam na Ciebie Lecz teraz wiem Że-niepotrzebnie Bo mój ciemny warkocz blednie Gdy TAMTA obok przejdzie W której pszeniczne włosy Róże wplatasz pewnie
Czekałam na Ciebie Lecz teraz wiem Że-nic mi nie pomoże Nie połączy rąk naszych Rzeki lazurowa wstęga Nie złaczy ciał Kwiecistych pól łoże
Czekałam na Ciebie Lecz teraz wiem Że-na marne Z mojego kochania Została tylko garść wierszy Nad moim światem zawisło Smutku niebo czarne
I JA KIEDYŚ CÓRKO...
I ja kiedyś córko Jak ty... Młoda byłam Kwiaty we włosach I wiatr nosiłam Teraz mój warkocz przyblakł Jak łan pszeniczny dojrzałam
I ja kiedyś córko Ja ty... Piękna byłam Matka natura Malowała moje lica Dziś już nie jestem Jak dorodna brzoskwinia Lecz śliwa
I ja kiedyś córko Jak ty... Kochałam Wodził mnie Amor Przez miłosne gaje Teraz Jak samotna w polu Stoję-iwa Na życia dróg rozstaju
I ja jeszcze córko Jak ty... Pragnę by kochał mnie ktoś Choć już gibka nie jestem Jak topola Nie tak świeża Jak majowy poranek Wiedz córko-kobieta zawsze Potrzebuje miłości Jak kwiat-wody A ptak-nieba
DALI MI
Dali mi Wielki kubeł wody I miotłę rozczochraną Na wpół łysą Niczym stojący w polu chochoł
Zrównali z ziemią Zepchnęli na margines Jak fortepian Chopina Dotknęłam bruku... A chciałm-inaczej Żeby było pięknie Górnolotnie Jak Parnas-wysoko...
Myślałam Że tą koszmarną miotłą Pozamiatam świat Wodą z mydłem Oczyszczę z brudu Zła I nienawiści Tymczasem tylko Zmyłam błoto Ze zwykłej szkolnej posadzki I wrzucilam do kosza Swoje marzenia Jak nadgryzione jabłko
ROZDAWAŁAM DOBROĆ
Rozdawałam dobroć Jak cukierki Całymi garścmi Rozmieniałam ją Na drobne Dostałam w zamian Zło Dawałam serce Nienawisci wrócilo Zgniłym owocem Mowiłam prawdę Odbiła się Jak piłka Kłamliwym echem I w nicość uleciała Jak wzdęty balon
Pragnęłam być Kochana Zostałam-wzgardzona
|