ktoś dzwonił 60, potem
jeszcze kilkadziesiąt razy
do równego rachunku,
jakby chciał dać szansę
wstałem i
ze wszystkich gniazdek
odłączyłem zasilanie
w pierwszy dzień po Apokalipsie,
słońce świeciło jasno
i wprawiało w dobry nastrój
w sennej kuchni
lekki płomyk podgrzewał
wodę i dwa jajka
I proszę,
nic się nie skończyło,
nie umarło,
a z tego powodu nic
nowego też się nie
zaczęło;
te same zajęcia,
których przejście
było warunkiem
przejścia do wieczności
tylko na szarym końcu
wyjrzałem za firankę:
- ale na świecie nie było niczego -
co chciałbym zmieniać
|