troski ciężkie porozwieszam przez Golgotę klęknę mocno by krew poczuć na kolanach z łez wstydliwych tajemnicę różańcową splotę wypchnę z głowy wszystkie skargi i błagania
ból kamieni z licheńskiego lasu wplotę cierniem włosom rubinowym plecak zwiążę powrotem do czasów gdy ufnością zakreślałam drogę
i zapachnę ci jaśminem kiedy wrócę nadziejami słów poznamy dalszy sens żadne piekło nam już ciszy nie zakłóci pogmatwanie spłynie po mnie aż do stóp