są lasy, których ściółka faluje bez końca, jakby w niej ożywały podziemne osady. ptaki unoszą cienie aż po szmer w gałęziach - cięższe o kilka gramów. rozmyty poranek
przywiódł na stację widmo nieproszonych gości. ustały wszelkie ruchy. splątane korzenie utworzyły barierę. nikt się nie odważył nadać imienia ciszy.
|