spalasz źrenic projekcje
jak ogień powietrze
metamyśl cię niesie
jak worek wiatr na ścieżce
ołowiane podkowy
dwóch kalorii czasu
wzbić się nie pozwolą
poza ciała wazon
pióro jak gwóźdź
między dłonią medium
a krzyżem krwawiących ust
chcesz słowa przykuć
do czego
marnej reinkarnacji drzewa
mało kto z twoich nut
ból bez fałszu zaśpiewa
|