Mijał trzeci dzień radykalnej myśli Wojciecha Kuleczki. Gotował właśnie wodę w garnku wszak nie posiadał czajnika. Zasypał filiżankę kawą i czekał bawiąc się dymem z papierosa, który jak pajęczyna wplatał się we włosy. Zwykle o tej porze przemierzał fale niedzielnych audycji radiowych, lecz nie dziś. Tego dnia wolał zalegać w ciszy by dopracowywać szczegóły. W marzeniach dopiął swego już wiele razy, teraz, oczekując na kawę, robił to po raz kolejny. Przewidująca myśl Kuleczki biegła po okręgu z kondycją maratończyka trenującego na bieżni. Plan się krystalizował...
W tym samym czasie młody Emille Bardotte starzał się przed telewizorem. Na wygodnej kanapie leżał pilot w garści zaś w kuchni automat do kawy odmierzał czas. Jeżeli Emille miał coś do zrobienia to na pewno odłoży to do jutra. Dziś jak zawsze będzie grał w play-station, może nawet wyskoczy na piwo do Cafe de France. Raczej na pewno zamówi pizze.
Wojciech Kuleczko marnował się na 3 etatu w jednym z francuskich supermarketów nieopodal Poznania. Gdyby nie matka już dawno by się stąd wyniósł. Ręka współczucia trzymała go mocno więc gotował wodę w garnku, siedział na krześle i patrzył jak teoria z głowy przechodzi w praktykę dłoni.
Kiedy więc Wojciech Kuleczko wyrabiał swoje 3 etatu, młody Emille spokojnie oddalał się przed ekranem telewizora, rzadko wychodził z domu, w którym bulgotał automat do kawy. Żył jak wakacyjna widokówka wysłana na koszt odbiorcy. A skoro mógł być taką widokówką na kanapie, to nic tylko nią był - siedział i patrzył jak przechodzą modelki na 96 kanale.
I pewnie ta gra toczyłaby się dalej gdyby Wojciech Kuleczko - pracownik supermarketu - nie pomyślał radykalnie:
Między swetrami na górnej półce leży cichutko pudełko.
Ludzie kręcą się w kółko, dotykają i chcą mieć. Ktoś zamyka oczy i liczy sekundy Wszystko zamarza Socjalistyczna bomba pluje liberalnymi odłamkami. Emille Bardotte nie miał najmniejszych szans...
Fink X. 2003
|