kurs cierpliwości wydrapuję na schodowych emaliach. szczurze stygmaty na podeszwach i odpryski na kostkach przecieram jak oczy Julie Binoche.
paryskie bulwary zwilgotniały tego lata jak szansonista bez szans. groteska. machasz welwetową chusteczką. zmień kolor ma petite zanim czerstwy croissant wywoła niebieski z pościeli.
topnieję na placu pigal. prostytutka to ładny leitmotiv na zimę. gdybym mówił językami ludzi, bałbym się śnieżnych aniołów. tymczasem ocieram się o drzewa, wtulam w ławki przy skwerach,
łaszę o czerwone słońce w kocich źrenicach. stop klatka |