Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Grzegorz Kurowski

Paweł

 

       Zagadnął o dokumenty, które - och, coraz częściej noszę je przy sobie - zapewne zechciałby obmacać swym karzącym spojrzeniem. Spojrzeniem, którym juz od chwil paru bezskutecznie windykował mnie z resztek dumy, spokoju, tej zasadniczej buty, której... no właśnie - to ty mnie jej nauczyłeś. To ty rozkazałeś mi uważać się za kogoś wyjątkowego.
-Nie posiadam - odparłem.
Wnet przywołałem te obrazy wspólnych przejazdów tutejszymi liniami komunikacji miejskiej, rozmowy o niczym, uśmiechy o wszystkim, niczym nie uzasadnione podkoszulki ponaciągane skrzętnie na twe wielorybie, podtatusiałe cielsko. Co dzień inne kolory, inne wzory, jedynie ich rozmiary...niezmiennie zbyt małe.
Tak, kiedy kontroler ślęczał nade mną, przypomniałem sobie wszystkich innych kontrolerów: sekretarzy naszych fikcyjnych adresów, gorliwych adeptów naszego komunikacyjnego cynizmu. Przypomniałem sobie twoje buty, w które przychodziło mi patrzeć, kiedy czułem, że wybuchnę maniakalnym śmiechem, prosto w ich zgorzkniałe maski. A potem przypomniałem sobie całego ciebie, rozpamiętałem cię dokładnie i ostatecznie.
       Całkiem możliwe, że było to tak:
Obudziliśmy się któregoś z tych parnych popołudni tamtego lata, półleżąc na jednej z ławek Parku Południowego, ociekając potem, dochodząc jak właściwie się tam znaleźliśmy. Pojedynkując się z głosem nakazującym mi działać, ukrócić nieustające wakacje, zdobyć pieniądze, kobietę, nagle usłyszałem głos o wiele bardziej wyraźny, ciepły, pełen jeszcze nie przełkniętej śliny, jakiejś niemożliwej werwy - i to był twój głos, święty, trzydziestoletni baryton. Recytowałeś Whitmana, pamiętasz? Jakaż to była dla mnie nauka, jakiż balsam dla umęczonej trzaskiem zgubnych myśli, ciężkiej popołudniowej głowy. Jak rychło udało ci się wytargać tą drzazgę, stłamsić zupełnie nieproszonego daimoniona, podpowiadającego mi wtedy bez przerwy: idź, no idź, bierz się za łeb za szyję, osiągaj. Wystarczyło cztery, pięć wersetów, a znów złapałem oddech, czułem się dobrze ze sobą, ze światem poza ławką.
       Możliwe też, że:
Poznaliśmy się na twoich urodzinach, przed jakimiś czterema laty. Tak, stroboskop rozbłysnął naszymi sylwetkami, przemieszczał nas ku sobie, uchwytując te przedziwne pozy, całe to przedzieranie się przez innych, roztańczonych, rozochoconych, nie istotnych. Wódka na dachu któregoś z klubów musiała okazać się kluczowa, bowiem znaleźliśmy się u mnie, pamiętasz? No powiedz, że pamiętasz. To wtedy zaczęły się te rozmowy, to wtedy skończyło się wszystko inne.
 Możliwe jednak, że:
To był ten czas, kiedy uczyłem się do jakiś egzaminów. Wiedziałeś dużo. Dużo o wszystkim. Udzielałeś korepetycji za jakieś grosze, w moim przypadku za nic. Zdałem, a w chwilę potem stałeś się mi bratem.
 A teraz? Teraz kiedy wysiadam ze 146, osaczony prze pracowników MPK, wpadasz na mnie zupełnie przypadkiem. Twoja twarz, twój płaszcz, tusza - wszystko się zgadza. Minęło sporo czasu.
-Witam - mówisz, jak gdybyś przypomniał sobie, co mówi się w takich sytuacjach.
-O! - mówię ja, bo przypominam sobie dużo więcej, bo na twój widok drętwieję.
Lądujemy na kawie i jest też rozmowa. No i co? Dalej mówisz tak, jakbyś nie pamiętał. Któż tu zagubił wątek, kto się zatracił?
       Możliwe, że:
 sobie ciebie wymyśliłem.

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur