Wszystko się zaczyna w okolicy N11 ale nikt nie powie że się kończy
lepiej nie pytaj mnie czy jak często przekraczam brzegi rzeki tylko posłuchaj dziwnie znajome Avoca a niechęć do awokado i adwokatów nagle pryska przekracza granicę wyznaczoną poziomem ulicy
cumą jeszcze suchą stopą i boją się przechodnie czekają na prom który we śnie zabrał mnie prosto spod skrzydeł zerwał palce nie czekał nie bo szkoda czasu i tak za mało sześciu dni na stworzenie od nowa
a może wystarczy i zabraknie tylko dnia na spokój święty obowiązek każdego kto ma dwie ręce i nogi wymierzyć dokładnie jaka jest odległość pomiędzy szyną lewą i prawą a potem skrupulatnie szepnąć zero
i spytać jeśli owoc nie pochodzi z mojego ogrodu dać odpowiedź tak zawsze będzie miejsce w koszach tylko trzech bo żal spłonął i popiołem znaczy kierunki na fotografiach gdzie już nie trzeba więcej niczego ciąć
nie można cyfrowo w tej rozdzielczości pod stopami mozaika znanych smaków guma do żucia do życia tak mało tak wiele jeszcze a potrzebuję tylko jednego kierunku nie da się wyznaczyć wciąż wiruje a za nim ja
wybaczam a przecież nie ma powodu chęci ani przyczyny dedykuję wszystko co jest co jutro może za sto lat dostanę pokornie czekam spokojnie szukam śladów stóp ze snu dzień jeden dni trzydzieści cztery to dokładnie tyle samo