trzeci stolik
wychudły wazonik
a na obrusie
ciągle jeden dzwonek
pożółkłej konwalii
i ty jak wtedy
z ubiegłotygodniowym wydaniem
od lokalnej kioskarki
mocna czarna bez mleka
po staremu została
i zza liter przez bruzdę
spojrzenie zadziorne
mimo zmierzchów i świtów
to samo niezdarne
pytanie o pracę domową
minęło kilka urlopów
nie warto rozbijać zmartwień
o biały spodek
z pierwszym łykiem
dla towarzystwa
przesłodziliśmy tę kawę |