Osmoza - Impresja pierwsza.
Jedziemy, lecimy, jesteśmy na moście, wycieraczki piszczą od deszczu,
jeden most, drugi most, oko jest mostem na drugą stronę ulicy, pulsuje
swoim niepozornym rytmem . Światła, światła, światła, powoli, nigdzie nam
się nie spieszy, dzisiaj wszystko dopiero będzie. Pasaż , wchodzimy do
Nieba, nie szukam jej, wiem, że i tak ją spotkam, znowu jest środa,
trzynasty, zbliża się północ, jej nieobecność jest tylko chwilowa,
pozorna, to oczywiste, męcząca jest oczywistość, czasem przychodzi i jest
- pieprzony Kartezjusz, nie ma żadnych wątpliwości, że pozór jest
oczywisty - jej ciało jest oczywiste, nasze ciała, jej wystrzelone
źrenice, obrazy są mokre, ubrania są mokre, ja jestem mokry, niebo na
trawie jest mokre, ręce piszczą od deszczu. Jesteśmy, a czas jest
dżdżownicą, co wylazła z jej ciemnego podbrzusza i wsuwa się między
palce, rozmywa się, jest śliska, jak ulica w połysku. Światła, światła,
jedziemy do Sceny, przy kontuarze szklanka jest nieuchwytna, za to obrazy
są ostre, obrazy mokre, pęciny zwierząt, co biegają w tym deszczu i
krople są srebrne, tak srebrne są krople na jej policzkach, a szklanka
jest nieuchwytna, trzymamy ją razem, kostki lodu tracą kształty, obrazy
się topią, migotliwie połyskują jej usta – więc wjeżdżamy w tę ulicę,
która się nigdy nie kończy, więc wsiąkamy w parkiet i spływamy po niej,
jest cała mokra, srebrne światło na ustach, świat ustaje, nieuchwytnie
nam się wymyka, światła się kończą, gdzieś jest granica, tylko widok
pozostał, sam widok, bezkształtny, rozmyty, choć oczywisty, jakaś
cholerna oczywistość w tym, co nieuchwytne, przenika przez palce, woda,
woda, wszystko jest wodą, wodna jest natura świata, więc pij, pij,
powolutku, rozkoszuj się chwilą, bo dżdżownica się właśnie wymyka ujęciu,
wsuwa się między palce, wycieka i wsiąka w parkiet, nagle wypełza na
ulicę i światła gasną, wszystko jest jasne, oczywistość zażywamy
doraźnie, raz na zawsze pozostanie niedosyt, jesteśmy odwodnieni jak
puste szklanki, albo ulice o świcie, nigdzie nam się nie spieszy, czas
się właśnie skończył.
paweł ivo kaczorowski
|