31 listopada odbyła się w Klubie Muzyki i literatury we Wrocławiu 3. edycja Konkursu Jednego Wiersza im. Christiana Belwita.
Poniżej zamieszczam tekst, który napisałem z szacunku dla Belwitowego pisania.
Paweł Kaczorowski
W poszukiwaniu Innego w sobie. Na podstawie spotkania z poezją Christiana Belwita.
* * * zamiast słów łączy nas myśl natury cyferblat zdarzeń
Chrystian Belwit
Autor, który mówi o Autorze, wynosi siebie ponad siebie. Mówiąc o sobie, nie dorównuje przecież osobie, o której mówi. Mówiąc o poezji Belwita trzeba wpierw znaleźć w sobie Innego. Znaleźć rozmówcę, czyli słuchacza, i wsłuchać się w rytm tej osobliwej o sobie wieści. Osobliwej bo poezja Belwita to wieść o osobie, której nigdy jako takiej nie było, nie było ani tej osoby, ani innej w tej osobie. Poezja Belwita to tylko mit o rzeczywistości, która jest inna, lecz czy tylko z pozoru? Wszak wiemy, że greckie słowo mythos znaczyło niegdyś wieść, później zaś zaczęło znaczyć opowieść, ale czy ta wiedza sam mit nam opowiada, czy też może sam mit nam opowie inną wiedzę. Inna wiedza, inny mit, inny poeta, Christian Belwit.
Ludzie myślą, że myślą, mówią, że mówią, poeci piszą wiersze, natura ma swój plan. Myśli scalają słowa, które spotykają się ze sobą w rozmowie. Ludzie spotykają się ze sobą w rozmowie albo wcale, wtedy milczenie zakryte słowami plącze się w domysłach. Spotkanie jest i zdarzeniem, i rozmową. Natura myśli łączy zdarzenia w czasie gdy w kącikach ust czai się cisza. W ciszy zderzamy się ze sobą, potykając się o porzucone słowa. Te, które warto było wyciąć z życiorysu bądź wiersza. Rozmawiając z Innym jesteśmy sobie bliscy nawzajem, czasami bardziej niż samym sobie. Kto jednak zrozumie Innego, jeśli nie wie, co znaczy samotność? Czy samotność to jest czas dla samego siebie? A gdyby tak nie było tygodni i dat, może ludzie nie byliby Inni, inaczej, tylko zawsze tacy sami, tak samo, jak zegar bez wskazówek, mimochodem dzwoniący o jakiejś godzinie, której nie ma. Może ludzie rozmawialiby wtedy ze sobą… milcząc. Może spotykaliby Innego w tej ciszy…albo chociaż unaoczniali sobie własną nieobecność. Poza czasem, poza słowem. To nie czas i nie słowo usprawiedliwiają naszą kolejną realność. Jedną z tych warstw, z których każda jest inna od poprzedniej, a poprzedniość odróżnia się od następniośći tylko o tyle o ile jest jakiś czas i ten czas coś jeszcze znaczy niż sam siebie. Bo obsesją jest czas, w którym słowa nic nie znaczą , w którym narasta cisza ukrywająca się za zwyczajnym niezrozumieniem. Niezrozumieniem siebie, czyli Innego w sobie.
Połączyć się z Innym w nienazwanym i nienazywalnym, zdarzyć się, być Innym – to myśl natury. Nie rozpoznawać, nie nazywać, nie ogłosić „artystą”, lub oświeconym mnichem, a podziękować światu za swoją nieokreśloność. Być Innym tu i teraz, gdy wiatr przejmuje rolę cyferblatu zdarzeń.
Christian Belwit jest Innym poetą. Poeta Belwit nie pisał wierszy, ten człowiek słowami tapetował rzeczywistość. Dzięki tej belwitowej Inności mniej niezrozumiała, a więc mniej przerażająca, staje się dla mnie moja kolejna nierealność.
Paweł Kaczorowski. 30 listopada 2006r.
|