I.
Z nogą za oknem będę mogła się przyznać: jestem skończona.
Na nic zda się twoje zdziwienie. Nadnaturalna zdolność krzywienia ust.
Na razie jednak wchodzimy w siebie jak w masło. Bezboleśnie i codziennie.
Kochanie podaj sól
II.
Tylko cię nabieram. Garściami. I trochę się drażnię. Jak z gorączką.
Od wczoraj nieustannie zwiastujesz chorobotwórcze zakończenie wiosny
a ja niespokojnie liczę na palcach zaimki. Coś. Gdzieś. Mój. Twój. Nasz?
Typowo dla tej pory kwietnia kończę na ulubionym.
Nigdy.
24.04.2007r |