w zaściankach snu tam gdzie myśl skręca w bardziej ubitą drogę zastukali do drzwi cisza zlazła z tapczanu na palcach nerwy z warczeniem przywarły do podłogi
niewiele widziałam przez słupy źrenic oddech pospiesznie zarastał kołdrę uszy wypełzły w kąty i drżały instynkt rozczesał naskórek pod włos
chwila gięła się z płaczem aż pękła
poruszeni jękiem niespiesznie odeszli przestrzeń ujmując wymownym uhm czy wrócą i kiedy obłęd ich wie
Komentarze: 2003-12-12 18:53:43 - od Iskierki to się, kurde, bardzo cieszę. Że ładne.
2003-12-11 15:22:48 - Tehanet No, no, no! Iskierka, Iskierka! Ładne, kurde, bardzo ładne.
2003-11-20 12:50:09 - fink dwakroć przeczttałem i na moje oko to tak: śliczny, klimatycny opis sennej wizyty, niewyraźnej konturami, dookreślonej emocjami (coś niepokojącego, niewiadomego, transcendentalne poczucie zagrożenia) jak zawsze rewelacje słowne Iskierki dają o sobie znać: słupy źrenic, chwila gięła się z płaczem aż pękła, cisza zlazłaz tapczanu na palcach, uszy wypełzły w kąty i drżały - za to złoty medal z kondycją olimpijczyka zapuszcze sie w Twoje kolejne utwory, ale jeszcze nie dzisiaj, jeszcze nie teraz. Pa...
.ballada banalna.
w dłoniach wyhodowała dziury nie widać jak płacze przez pałąki dymu ile napierze tyle nasprząta symfonie pieluch cichną przed domem i żarcia tyle one byczki hoże latoś młode pięknie rośnie. miłość drąży w płucach jamy od pasa w dół paraliżuje kiedy witek stresa zdziera zahaczając o jej skronie (w papierach pan pisze- przypadkiem) brzuchów nie zliczy kilka upadło stary nad aktem tworzenia się chyli jeżeli donosi w świat pójdą jak plotka kolejne jezusy jeżyckiej matkiboskiej
.kapryśnie.
jest taki gatunek Zazwyczaj łagodny zmierzwione futro na pochylni dnia kładzie pod niecierpliwe grzebyki palców spojrzenie chmurzy bieganiem po trasach moich przylotów odlotów Wiecznie gotowy
przystojnie się jednak czasami złości analogię stawiając z kamienia i wody znikam i nie ma Tnie krokiem ciszę odchodzi wreszcie U schyłku siły wraca ledwie dotknie zakrętu w zaciśniętych dłoniach sznurki chowa
ściąga mnie czasem na ziemię
.jak.
zapalaj mnie. wiesz jaka na światło jestem czuła ugnę się pod kolorem stawaj w półcieniu. zostaw metafory.
nie daj się schować w rumianych hasłach. idź delikatnie. nie przestawaj boleć.
ucz mnie na błędach. starannie wygnij ciszę. nie znajduj mi miejsca. słowa przelotne.
módlmy się miękko przeczesując horyzont.
.bez tytułu.
stało się
zamykam wszystkie szczeliny rozgrzanej skóry od dziś będzie miała nową barwę nowy smak skomplikowane struktury męskiego zapachu rozsypią się, a dotyk umości się w nieznanym mi jeszcze miejscu włosom, nocami, podaruję inne tło
a oczy
wyrzucę oczy
epizod
Tomkowi Wójcikowskiemu
ja też lubię kongienialne twory o noskach równo wąskich zadartych zmysłowo rozwijających się tuż pod językiem łaskoczących podniebienie Garścią przydechów wlewam dytyramby w słoneczne gardło
jak najbardziej te o giętkich liniach co prężą się jak pijany chodnik z dziką piaskową choreografią głosek ocierają szorstkie futra o nasz intelekt stromo biegną po ściankach smaku bez zbytecznej piany chybionych metafor
a jednak czasami koślawym wierszem jak jedną ręką sprowadzam cię do wykrzyknika
.fanaberia.
a kiedy mistrz imiona myli?
cień tak samo rodzi się z dołu do góry sąsiad niemożliwie kaszle od piątej trzydzieści małe zamieszanie na granicy rąk niewysłane zdanie nagle zmienia nagłówek jasno sformułowane poglądy których nie da się obejść
dojrzewa pretekst
wewnątrz drzemie kultura Ta ciasna powłoka która narasta nie da się jednak oszukać bo instynktem wypełza po każdej burzy
przy stole mądrzejsza o noc małgorzata pies ujada miarowo wódka to chłodzi to rozpala płuca
.i tak.
cicha noc niewyraźna noc palcami wspinam się po twoim oddechu gorączka rozpycha ściany nawlekam na włosy drobne oczka potu Przełykam ślinę zaraz najciszej jak umiem podniosę twoje inkrustowane powieki pyłem inhalatora Zima paznokciami rozprostuje płuca Z poduszki zetrę cień jak dziecko uspokoję złotowłosą bajką
pokój, wyciszony, przestanie trzepotać sen zawaha się na linii warg
.przypadkiem.
kiedyś zahodował się we mnie anioł Podobno dość celna pointa krótkiego
utworu Ulepiony po ciemku w chyba namiocie doskonale znał drogę do oddechu
zaczął pulsować w wielu przedsięwzięciach samozwańczo barwiąc zdania czerwoną podpinką Może to była jednak ona?
mówili od stresu i co ty zrobisz jak był tak popłynął brzuch gnije pustką
.placebo.
po godzinach nasze umysły odpływają na behawioralnie zakotwiczone brzegi Spójrz mówisz jaka ta pani jest blada Faktycznie kelnerka nijaka rozdaje burgundy na cienkich nóżkach w kałuży stolika rozpatrujemy dysonans leniwe poznanie pręży nam się jak lampart mówię coś już
nie dociera
a gdyby tak zacząć przebiega dreszcz papieros wolno stawia parawan oddech pulsuje na blacie No nie wiem marek oplata uśpioną kolkę No nie wiem funkcjonujesz za bardzo w ciągu zaprzeczeń nieprawda że tak się bawią tylko ćpacze kudłate lub łyse z zagrzybionych bram z piramidalnie rozrośniętych gwałtów rodzinnych i włamań sinawy deszcz rozmydla nam twarze decyduję się wreszcie spływamy
żyły witają rudziejącą ciszę zarysowują się ściany i łamią już nie ma wahania oswojony dysonans pleśnieją leniwe wyrazy
.dante club.
wchłania się w salę gdzieś w połowie trasy do stacji kanapa skórzana strzepuje z tyłka garści facetów w wieku przystojnym sięga papierosa niedobrze nie pręży się gożdzik w wazonie już mnie nie kochasz prycha od niechenia prawie wilgotny (dreszcz rozcina uda) suko skamle niegrzecznie więc obcinają mu włosy kosmyki wychodzą nad ranem z podeszwą ciasno przytulone głuchną kulisy zasłania się bajka
dark kłin zaparza w biurze liptona poza łykendem metamorfując w łukasza
Komentarze: 2004-02-14 15:18:26 - bart koszmarnie złe wiersze, koszmarnie niedojrzałe dziewczę. "behawioralnie zakotwiczone brzegi" buhahahhaahahahh. mój boże..... kwiczymy tu ca łym stadem. a może już za starzy jesteśmy? mądrzej dziewczę. cien szansy jeszcze jest :)
2003-11-28 11:42:30 - fink Placebo - kupe świetnych fraz, splesniałe wyrazy , kudłate ćpacze hehehe (skąd ci się to bierze?) a ten ostatni wierszyk to juz znam - to ten o klubie gejparty heheh pozdrawiam
2003-11-28 11:39:32 - Finka morska Przypadkiem - przypadkiem mnie zachwyca. ulepiony aniołek po ciemku gdzies w namiocie Piekna figura
2003-11-28 11:36:10 - Fink Jak - to ładne... Szczególnie z tym zapalaniem. co ty masz z tymi grzebieniami i czesaniem (cały czas sie cos przeczesuje i grzebieni, ach konbiety!!!
2003-11-28 11:32:34 - Fink Kapryśnie - wymaga korespondencji Iskierko Nie wiem o czym to, znowu nie wiem o czym buuuuuu. O jakims panu???? o jakiejs pani???? ale co jak i gdzie??
2003-11-28 11:28:55 - Fink Ballada banalna - fiuu, majstersztyk, potrafisz zaglądnąć w brudne podwórka i popatrzeć na nie z dwóch stron medalu. Bravo!!! (albo nawet Brava!!!) albo nawet Fiat Brava
2003-11-20 12:43:01 - fink hej Iskierko, cieszę się, że sie o nas troszczysz i zachwycasz nas swoimi arcydziełkami. niebawem, gdy tylko znajdę odrobine czasu by móc otworzyć się na iskierkowy przekaz, skomentuje w kilku słowach. pozytywna interakcja niech trwa.
.lekcja.
małe jest po to by wypraszać je za drzwi lekko jak zmienia się kwiaty na wiosnę dopóki nie zagnieździ się w nich korzeń świadomości małe człap człap ma statki zamiast kaloszy brudną sadzawkę stawia ze smutku zakreśla ją palcem Nie żadne tam szerokie wody trochę ciszy wahania i błota zwyczajne sny jak dym gryzące dzikie
małe jest po to żeby wypraszać je za drzwi kiedy tato zbiera zapachy obcych mam rozkłada je potem między papierami na stole winny niewinny bez orzekania mama jest trochę w postaci anioła ale ma inne włosy i nie takie znów ciepłe łapki
małe jest po to żeby być za nich dorosłe
Komentarze: 2004-04-01 19:56:15 - fink docinki w dobrym tonie i owszem, ale po co? podajmy sobie dłonie , pocałujmy sie w skronie oj oj oj
2004-03-30 23:04:28 - jco logiki w to bym nie mieszał;) być może czyni wiosna w męskich mózgach sputoszenie, szkoda że w iskierkowatych wierszach iskry nie czyni..
2004-03-30 12:08:39 - Iskierka W swoim zapamiętaniu nie zauważył jco, że powyższego tworu nie porównuję z wierszem Krynickiego, a używam jedynie tego porównania na określenie, czym twór ów dla mnie jest. Logicznie - nie znaczy to, że lekcja jest dla mnie wierszem na miarę Krynickiego (!!), jest raczej jak dzikie mięso w ranie. Wiosna czyni w męskich mózgach niekonsekwencje, czy jak....
2004-03-28 00:23:39 - jco tak jednak sen jest potrzeby człowiekowi vide mój komentarz poniżej, żenuła;)
2004-03-28 00:22:03 - jco to nie kweista rys, raczej rysu całościowego. a że wiersz bardzo lubię pana Ryszarda to musiałem powiedzieć veto, bo to że lubię powiedzmy żurek, nie znaczy że każda keiłbaska ma mo i ty przypominać, trche przyzwoitości i powstrzymanai sę, szczególnie w czasie postu, nikomu jescze źle nie zrobiło:)
2004-03-27 18:37:52 - Fink widzę że lubisz rysować banie, coś ty sie tai oczytany kurwa zrobił hehehe ;)
2004-03-27 11:18:06 - jco w komentarzu Pani Iskierki "dzikie mięso w ranie" to cytat z genialnego wiersza Krynickiego. Natomiast wierszowi powyżej jest do tego utowru o języku, jak stąd do chicago.
2004-03-27 02:09:06 - Fink????? Krynicki?????
2004-03-26 01:36:03 - jco ja bym Krynickiego w to nie mieszał raczej!!!! tym bardzej, ze wiersz jest po prostu słaby mówiąc szczerze
2004-03-25 17:46:15 - Iskierka Regres przedwiosenny albo dupa jasiu. Jeśli chodzi o powyższy wiersz - mam do niego stosunek, że tak powiem, oziębły. Jest jakoś, ale jest, bo mi go różne osoby czytały i chwaliły, a były to osoby tzw. liczące się, pierwszoligowe (hehe), ale on, to raczej dzikie mięso w ranie. Czeka na wykasowanie z pamięci, po trzecim piwie, chociazby.
2004-03-25 16:05:58 - Fink najlepiej jak jeszcze tego małego nie ma, to nie ma problemów , co? No ale co do wiersza, w żadnym momęcie nie jest dobry, w żadnym momęcie nie jest zły, nie wiem co w takiej sytuacji napisać dalej, że ma puente ? że to rzeczywiście niedobrze jak tato pachnie inną mamą? że to oczywiste, że mama nie jest rzeczywistym aniołkiem? Twoja proza jest mi ciekawsza, Twoje wiersze są bo są (albo jakiś regres, co? weź się do roboty Skierko!!!!)
ballada upalna
ciii tu płacze dziewczynka królewna ta co przepada za zieloniutkimi sercami dynii za chmurą waty i nieznośną strużką roztopionych lodów za hop koniku gnaj daleko obca kareta wywiozła wczoraj kochanego księcia musi zostać jego żoną bo już widzieli się nago ciii i nie szukaj jej w wysmukłej bajce w chorobliwie dobrych dłoniach powieści z jednoznacznym zakończeniem nie całuj jej przez welon bo tego nie lubi pluje właśnie pestkami na zielonym przystanku gdzie wiata zamienia się w gotycki krużganek kareta numer siedem uwolni ją od smoka (w karecie siedzi wybawca zbierze dla niej wszystkie kwiaty kupi norkę na wildzie albo w śródmieściu pokocha jako heniek gośkę) suknię już ma szur szur znaczy niecierpliwe kroki dopasowany wianek ciiii jeszcze chrypliwie księżniczka tańczy jeszcze kołysze światem kiedy zgrabnie podnoszą jej pięści z asfaltu
2004-08-18 13:05:50 - kzk z dusznego miasta, gdzie na wildzie mieszka szatan :))
2004-08-18 00:27:38 - FINK A proszę.... skąd jesteś?
2004-08-17 20:03:07 - kzk Jestem po grób wdzięczna!! :D
2004-08-17 17:52:40 - Fink to poprawię, poprawię. Coś mi się czasem zdarzy dostrzec....
2004-08-17 13:16:34 - kzk Faktycznie!!! jezus maria, musi zostać jego żoną, popraw, proszę, Adminie!! Dziękuję pokornie ;)
2004-08-16 23:25:26 - FINK i ten fragment: musi zostać jego mężem - a nie jej męzem, lub jego żoną? co? obrone przyjąłem z pokorą ;)
2004-08-16 17:46:08 - kzk alez księżniczki nie tylko w baroku! Tak, jak nie każdy rosół z kury jest kremem z kury! Delikatnie? Nie, stanowczo, może byc nawet brutalnie, ale zgrabnie. Wysmukłosć kojarzona tutaj jako coś wysblimowanego, zgrabnego, wyidealizowanego. Falbanek i koronek jest tutaj w sam raz, bo i księżniczka współczesna i warunki, w jakich przyszło jej istnieć dominują tiule.
2004-08-16 17:31:20 - FINK To może delikatnie? wysmukła bajka - eeee? wybawca zbierze wszystkie kwiaty - to ciężko tak wyciągać z całośći, nie lubie tego, bo tekst jest całością , nie? i tak wyciągać po nitce, a mówić o spodniach, to nie tak. No ale jak to juz tak baśniowo to bardziej wyszukanie niech będzie, barokowo, że tak powiem, falbanek więcej i koronek. Tak myślę, a ja tak mówię jakbym się znał na tym, nie? no pozdrawiam , miałem na obiad rosół i kure, kremu nie było...
2004-08-16 15:41:28 - kzk Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Zgrabnie, ponieważ sprawnie, nie czyniąc krzywdy księżniczce. A któr momenty jeszcze są słabe? Pozdrawiam
2004-08-15 23:27:58 - Fink Dramatyczna ballada, a nawet przyjemnie napisana, taka kołysaneczka na noc a jest juz prawie 24 więc mi wszedł wierszyk. Pare mocniejszych punktów, pare słabszych (np. kiedy zgrabnie podnoszą jej pięści, dlaczego zgrabnie???) Daje 4 pozdrawiam, zachęcam do komentowania wzajemnego. hej hej
<my binarni ściśle wykreowani
barwną pobudką w papierowych torbach z markowym nadrukiem stawiamy kroki między inwestycją dewiacją psychoanalitykiem wierszem nieuchronną burzą budujemy kościoły które odwiedza czasem pająk
w jesiennej promocji nabyty romantyzm otula nam uda pozwala na intercyzę związek partnerski dwojakość marzeń zależność inflacji i pustej lodówki
nim się zakochamy wysyłamy headhuntera (czytamy poradniki, które rozpacz po cichu owija bluszczem) nie jesteśmy nijacy nasze mieszkania mają aneksy kuchenne w łazienkach pomrukują bosche nocami nie zasłaniamy werticali w drodze do garderoby przegryzając fast love (nie dla nas liczby stałe, logarytmiczne układy) depczemy strach zakorzeniony między panelami przykryty szwedzką wykładziną I to już wszystko i z bliska
i z oddali/>
Komentarze: 2004-09-01 12:47:31 - kzk Kura dzierży pióro, tylko skąd, skąd wydobywa się ten, Finku, niedoskonałości swąd?
2004-08-27 23:23:58 - Fink oj to jest dobre. Rytm niczym jak z "moja krew" republiki, ciągły, na jednym tonie ciągnięty, z zacięciem, czuć złość, drapieżność, zaskakujące zakątki, to będzie 4+ - ja bym to jeszcze dopracował, jeszcze podkręcił, podciągnął tam gdzie czuć jeszcze swąd niedoskonałości. Noooo kuro, bierz pióro
aqua vitae
No więc trzeba się było w końcu zbierać (Czysta tajemnica imperatywu powrotu od prawieków zgarnia wszystkich głodnych nażartych wymiętych wywczasowanych zmierzających prosto i budujących po łuku wymówki Jak mus to mus) Tymczasem wspólny przedział który zajmowaliśmy od wczoraj pulsował nagą jarzeniówką Zalewaliśmy to drżenie kaskadą spokoju Praktycznie każde zdanie które udawało nam się dowlec od lewego do prawego krawężnika a następnie jeszcze wyjustować przezroczystością kontekstu trwało ponad nami nadając rozmowie zabarwienie lekko egzystencjalne I tylko dlatego nie zblakliśmy jeszcze do końca współpasażerami jajkami na twardo pajdami z suchą polską którymi przesycone powietrze drwiło z poetyki jędrka stasiuka Na nic więc nam się zdały o promil posuwane kroki tandetnie pociągnięcia pędzlem w celu zamalowania czasu Słowa wywijały salhopy tercji W coraz bliższej oddali
ta suka norma o włosach ciepłych jak lena dobrych jak lena cierpliwych jak lena czekała na jedno z nas z późną kolacją na drugie z późnym p
Komentarze: 2004-09-24 20:04:33 - fink ano ppieprzyla, jak wroce to poprawimy. jak zklejasz tekst to musi sie pojawic taki edytorek wtedy sie nie popieprza pozdrawiam
2004-09-24 19:47:14 - kzk No i popieprzyła się, widzę, wersyfikacja :(
post
wypiąłeś się przyjaciele mi w zębach usłużnie donieśli (będą czym mieli obsadzać imejle ) właśnie nijako myje mi się brodzik zatrudniam ręce bo ciągle rosną w stronę telefonu hipotetycznie zbliża się ósma owinięta w przelotną piosenkę kręcę gałką radia liniowo rozpraszam znużenie
kordon pierwszych pocieszycieli obowiązkowo zjawi się za godzinę
Komentarze: 2004-10-05 13:13:04 - fink o to bardzo zgrabnie skrojona sukienka, podoba mi sie ten wierszyk, rytm, falbanki, skrojone tak, że miło się nosi na codzień. fajne fajne
kochanemu mężowi - parafraza
"Obiecuję I poranki i deszcz i wiosnę I żonkile i uśmiech" /Karilaja/
on jej żonkile. w deszczu stał więc chyba ogólnie wypadło słabo. ledwie co zgięła rzęsy żeby naprostować jego obraz. nie założył markowych spodni i tyłek nosił dość przeciętny. przed sklepem smarkacz prosił cierpliwie o dwa złote (nie miał. kwiaty pochłonęły resztkę oszczędności. to raczej zły bilans ponieważ wypada odłożyć na później słowa gumy papierosy setki szczęśliwe miny i zapewnienia) w dodatku cholerny parasol nie chciał się rozłożyć
prychnęła tylko na skrzętnie przyczepione (okazja wymagała) do jego palców niebo. sprawiedliwie rozdzierając na pół sfinksburgera poszła tam gdzie
zazwyczaj trendowe dziewczyny szukają romantycznie obdarzonych przez naturę i sitibanki chłopców
Komentarze: 2004-10-28 15:43:28 - FINK :( No właśnie, trendowe dziewczynki są spigulone, mało śpią - święte wampirzyce, chcą być piękne i na szczycie. ech a chłopcy co? chłopcy idą na wojny na poligonach biznessu ;)
2004-10-27 13:13:02 - kzk-> Fink Trendowe dziewczynki kochają trendowe karty trendowych banków. Chlopcy, jak wiem, stoja już na nieco dalszym planie ;)
2004-10-26 20:50:15 - Fink urocze.... trendowe dziewczynki, oj znam takie znam, wszystkie niegrzeczne, niestety właśnie za to się je kocha ;) pozdrawiam hej hej. może lepiej z tego proze zrobić, troszke rozbudować, ale właśnie w tym biednym, deszczowym tonie ;)
się lenienie
w muchopodobnym lepkim tangu słodkich strużek przepuszczam przez skos setek oczu chitynowe światło lekko leciuchno mnie bierze uporczywe brzęczenie czy aby tylko ze mną przecież ach co tam przyniosę ci śniadanko (nie żebym zaraz szła jak w dym. a skądże. ale jego stosunek mięsni do włosów całkiem jest ten teges) myślę
jeszcze chwilę później oddalam także myślenie cynamonowe wieże kuszą libido śmietana bije rekordowe ajkiu unicestwiam unisekszam nie ma [ojcze nasz który też jesteś facetem i nosisz czasami obcisłe dżinsy który masz potargane włosy wynurzając się nad ranem z wieczystej pościeli który stajesz czasem przed lustrem napinając pośladki]
trzeba zamówić pizzę ja zwariowałam kochanie podasz telefon
Komentarze: 2004-11-23 13:56:41 - fink baroni faktycznie sie logują na cegle hehhe, a z Lubczykiem... zaraz wrzuce, ostatnio robiłem na chujowym kompie który nie otwierał edytorka. ten powinien sobie poradzić, spoko spoko. bez nerwów
2004-11-23 13:54:53 - kzk-> bury no, patrz, Panie, ja bym własnie kwadratowy na pysk wyrzucila. To Fink lubczyk mnoży?
2004-11-23 00:45:01 - bury trza było pociągnąć ;) to w kwadratowym nawiasie po stokroć miodne :) reszta poza dwoma pierwszymi wersami (tu sam mistrz Salamun się kłania) dosyć nieuporządkowane a props nieuporządkowania - fink co z moim lubczykiem? :P
2004-11-22 16:48:29 - kzk o sprawności językowej też będzie :P ;) A to nie Redaktorzy z Cegły mieli na swojej stronce odezwę: "Loguj się Baronie!"?? hę??
2004-11-22 14:12:04 - jco intrersujące, ale tylko interesujące taka poetyka bełkotu, czytam i nic z tego nie wynika poza pewna sparwanoscią jezykową, którą niewątpliwie posiada autor/autorka. co zas sie tyczy baronów, to panu/pani chyba pomyliło się mml z sld;)
2004-11-22 14:10:22 - fink szkoda szkoda i owszem szkoda. Może następnym razem, serdecznie zapraszam jak zawsze. hej hej
2004-11-22 13:00:25 - kzk-> Fink no, nareszcie oberwało mi się za ten wiersz; na Cegłę i Baronów zawsze mogę liczyć :) do Wrocka zawsze można wpaść, nie zawsze natomiast uda się trafić na imprezę, a szkoda, szkoda.
2004-11-21 22:22:49 - Fink Nie wiem, nie moge sie przebić przez tą konstrukcje, to jakieś pomieszane, nietrafione, dość słabe. Od tytułu po ostatni wers nazbyt wymuszone, te chityny, cynamony, a z drugiej strony dżinsy i potargane włosy. Jakoś się to gryzie po całośći, za mało tu jednolitości, czekam na lepsze.... pozdrawiam, szkoda że nie wpadłaś do Wrocka. hej hej
pełniej (liryk bezpośredni)
tym razem nie będzie o miłości ( gdyby nie chorobliwa obawa o brak treści w przewodzie lirycznym Dawno rzuciłabym w diabły to tango zapewnień i periodycznych manifestów duszy które po cichu ów i ten zwie uczuciem Bzdura uczuć poza tekstem nie ma) On przyszedł do mnie zwyczajnie dobrze Młoda zaparkowałem samochód Nikt mi go nie gwizdnie? demiurg przeciągnął się i mlasnął sąsiedzi chwilę toczyli gospodarkę pierwszego mleczaka córki i pety między balkonami wreszcie i oni poszli Więc wypiliśmy sobie kapkę (dwie kapki) nie zachwycając się nad wyraz ciszą. podnieciła nas cywilizacja albo nijakość osiedla wzięliśmy się normalnie Tak ja się stoi I mam pewnie powody do rozkoszy (jasne Można teraz dorobić nieme galaktyki wzruszeń szybki oddech miliony symbolicznych świateł kilka kwiatów i pachnący mężczyzną sweter Ale nie)
szybciej go nie było niż zdążyłam zatrzeć ślady Zadrżeć zadrzeć z małżonką ululaną do snu słodkim nieświadomym mlekiem pięćsetki kilometrów nazad więc nawet nie zadrżałam
Komentarze: 2004-11-28 17:41:12 - fink a ja że 12 apostołów
2004-11-25 17:21:40 - kzk a już myślałam, ze 3 po 3 ;P
2004-11-25 15:09:00 - fink 8 na 10, śmierć na 5, na raz mówie pas, i do 3 razy sztuka ;)
2004-11-23 18:10:16 - kzk-> Fink 8 na ile? :P
2004-11-23 15:41:21 - fink heh, wiersz o tym jak sie pisze wiersze wiersze poniekąd, taki meta poziom, wyrzeczenie się uczuć jak teza, dalej rozprawka o braku uczuć, studium przypadku dość sztampowe, może lepiej dokończyć z pozorem uczucia, w miejscu romantycznym, w zachowaniu konwencji uczucia, konwencji właśnie, a konwencja jest oszustwem, więc nadal bez uczuć a o ile ciekawiej, głębiej, tak wyszła jakaś gramatyka opisowa, sucha, prosta. Pomysł 8 ptk, wykonanie 5. pozdrawiam kzk
wiersz z puenta
zajść można dosłownie wszędzie. I z każdym. (już widzę te mysie miny spolegliwych żon i wykrochmalone ploty furkoczące na suszarkach. Nim wiatr w nie dmuchnie zdołają prześcignąć baby przydrożne uparcie człapiące każdego ranka po chleb wódę dla zięcia syna męża i oktawy nowin. Albo szybsze jednak będą dzieci sąsiada za złotówkę liżące cudze okna? Rude parszywe miny ich ojców jednoznacznie wykazują na nadużycia małżeńskiej przysięgi przynajmniej w czterech punktach. Ale nie. Oni przecież nie robią nic poza tym co moralność wyznacza artretycznie skręconym palcem. Zaszumią trawy zginą liście przyjdzie zima i odpłynie zima a ta tamta ta i ta rozdrobnią każdy cień pod miasteczkową latarnią każdy krok i bardziej zdyszany szept. Uderzą w dzwony i walić tak będą dopóki nie zagłuszą swojskich kompleksów rozlazłego ciała) w krytyce zaszłam. tu z wami i za daleko.
Komentarze: 2004-12-09 13:40:20 - fink nooo, powiem Ci, że to mi się podoba, fajny rytmicznie, w żadnym miejscu chyba nie przesadzony, przelukrowany jak to Ci się nieraz zdażało. ciekawa konstrukcja nawiasu, krytycznie i mocno. No skierko to dobry wiersz. Pozdrawiam. Wziąłbym go do Cegły no ale już jestes pod Maliszewskim więc sie nie wtrącam ;)
w sądzie
spotkamy się na pewno przestrzeń niepogody pełna ale ja od tygodnia pracuję nad przestrzenią i nie wyprasza mnie już za drzwi twoja łagodność roznegliżowaną dłonią nie przełykam jak fakir cennych rad twojej siostry moja kuchnia mieści się w dwóch telefonach do pizzerni a pieniądze pasę dziwnie bo bez kont
na dziko
usuwam truchła swoich kochanków z szuflad pamiętając by nakarmić dyskusję odciskami palców nim widmo rozpusci się ostatecznie w cieple rodzinnym waszym rosole jego wielkie oka długo jeszcze będą płynąć za mną wąskimi uliczkami podejrzeń nie kłamię kiedy mówię o terytorialnej przepaści więc już nie szukasz wspólnego mianownika w rozporku
ugoda
jak twoja matka myli się czasami
Komentarze: 2005-03-15 11:42:06 - mia bardzo dobry to wiersz. tak lubię.
2005-01-17 15:18:08 - fink a czemu cie ni było u nas? co?
2005-01-14 15:32:18 - kzk zdecydowanie się zmienia, dorastam w pisaniu; kiedy wracam do starszych tekstów, to wstyd...
2005-01-14 14:33:27 - fink no chyba fajne, rodzinne naleciałości są zawsze intrygujące. To się robi coraz zgrabniejsze, albo poważnieje w jakości, podejrzewam progres, ale musiałbym teraz wrócić do Twoich starszych rzeczy, a na to czas nie może mi pozwolić. pozdrawiam, zapraszam na sobotę, może być ze znajomymi