Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Iza Smolarek

WIERSZE

            wizyta 

w zaściankach snu tam gdzie myśl skręca
w bardziej ubitą drogę zastukali do drzwi
cisza zlazła z tapczanu na palcach
nerwy z warczeniem przywarły do podłogi

niewiele widziałam przez słupy źrenic
oddech pospiesznie zarastał kołdrę
uszy wypełzły w kąty i drżały
instynkt rozczesał naskórek pod włos

chwila gięła się z płaczem aż
pękła

 

poruszeni jękiem niespiesznie odeszli
przestrzeń ujmując wymownym uhm
czy wrócą i kiedy obłęd ich wie   

 

Komentarze:
2003-12-12 18:53:43 - od Iskierki
to się, kurde, bardzo cieszę. Że ładne.
 
2003-12-11 15:22:48 - Tehanet
No, no, no! Iskierka, Iskierka! Ładne, kurde, bardzo ładne.
 
2003-11-20 12:50:09 - fink
dwakroć przeczttałem i na moje oko to tak: śliczny, klimatycny opis sennej wizyty,
niewyraźnej konturami, dookreślonej emocjami (coś niepokojącego, niewiadomego,
transcendentalne poczucie zagrożenia) jak zawsze rewelacje słowne Iskierki dają o sobie znać:
słupy źrenic, chwila gięła się z płaczem aż pękła, cisza zlazłaz tapczanu na palcach,
uszy wypełzły w kąty i drżały - za to złoty medal z kondycją olimpijczyka zapuszcze sie w
 Twoje kolejne utwory, ale jeszcze nie dzisiaj, jeszcze nie teraz.
Pa... 


 

.ballada banalna.


w dłoniach wyhodowała dziury nie widać
jak płacze przez pałąki dymu
ile napierze tyle nasprząta symfonie pieluch
cichną przed domem i żarcia tyle
one byczki hoże latoś młode pięknie rośnie.
miłość drąży w płucach jamy
od pasa w dół paraliżuje kiedy witek
stresa zdziera zahaczając o jej skronie
(w papierach pan pisze- przypadkiem)
brzuchów nie zliczy kilka upadło
stary nad aktem tworzenia się chyli
jeżeli donosi  w świat pójdą jak plotka
kolejne jezusy jeżyckiej matkiboskiej

 

 

 

.kapryśnie.


jest taki gatunek Zazwyczaj łagodny
zmierzwione futro na pochylni dnia kładzie
pod niecierpliwe grzebyki palców
spojrzenie chmurzy bieganiem po trasach
moich przylotów odlotów Wiecznie
gotowy

przystojnie się jednak czasami złości
analogię stawiając z kamienia i wody
znikam i nie ma Tnie krokiem ciszę
odchodzi wreszcie U schyłku siły
wraca ledwie dotknie zakrętu
w zaciśniętych dłoniach sznurki chowa


ściąga mnie czasem na ziemię

 

 

 

.jak.

zapalaj mnie. wiesz jaka na światło jestem czuła
ugnę się pod kolorem
stawaj w półcieniu. zostaw metafory.

nie daj się schować w rumianych
hasłach. idź delikatnie.
nie przestawaj boleć.

ucz mnie na błędach. starannie wygnij ciszę.
nie znajduj mi miejsca.
słowa przelotne.

módlmy się miękko przeczesując
horyzont.

 

 

.bez tytułu.

stało się

zamykam wszystkie szczeliny rozgrzanej skóry
od dziś będzie miała nową barwę
nowy smak
skomplikowane struktury męskiego
zapachu
rozsypią się, a dotyk
umości się w nieznanym mi jeszcze miejscu
włosom, nocami, podaruję inne tło


a oczy

wyrzucę oczy

 

 

 

epizod

 

Tomkowi Wójcikowskiemu

ja też lubię kongienialne twory
o noskach równo wąskich zadartych
zmysłowo rozwijających się tuż pod językiem
łaskoczących podniebienie Garścią przydechów
wlewam dytyramby w słoneczne gardło

jak najbardziej te o giętkich liniach
co prężą się jak pijany chodnik
z dziką piaskową choreografią głosek
ocierają szorstkie futra o nasz intelekt
stromo biegną po ściankach smaku
bez zbytecznej piany chybionych metafor


a jednak czasami koślawym wierszem jak
jedną ręką sprowadzam cię do wykrzyknika


 

.fanaberia.

a kiedy mistrz imiona myli?

cień tak samo rodzi się z dołu do góry
sąsiad niemożliwie kaszle od piątej trzydzieści
małe zamieszanie na granicy rąk
niewysłane zdanie nagle zmienia nagłówek
jasno sformułowane poglądy których nie da się
obejść

dojrzewa pretekst

wewnątrz drzemie kultura Ta ciasna powłoka
która narasta nie da się jednak oszukać
bo instynktem wypełza po każdej burzy

przy stole mądrzejsza o noc małgorzata
pies ujada miarowo
wódka to chłodzi to rozpala płuca

 


.i tak.

cicha noc niewyraźna noc
palcami wspinam się po twoim oddechu
gorączka rozpycha ściany
nawlekam na włosy drobne oczka
potu Przełykam ślinę
zaraz
najciszej jak umiem podniosę twoje
inkrustowane powieki pyłem
inhalatora Zima paznokciami
rozprostuje płuca Z poduszki zetrę cień
jak dziecko uspokoję złotowłosą bajką

pokój, wyciszony, przestanie trzepotać
sen zawaha się na linii warg

 

 

.przypadkiem.

kiedyś zahodował się we mnie
anioł Podobno dość celna pointa krótkiego

utworu Ulepiony po ciemku w chyba namiocie
doskonale znał drogę do oddechu

zaczął pulsować w wielu przedsięwzięciach
samozwańczo barwiąc zdania
czerwoną podpinką Może to była
jednak ona?

mówili od stresu i co ty zrobisz
jak był tak popłynął brzuch gnije
pustką

 

 

.placebo.


po godzinach nasze umysły odpływają na behawioralnie zakotwiczone
brzegi Spójrz mówisz jaka ta pani jest blada Faktycznie kelnerka
nijaka rozdaje burgundy na cienkich nóżkach
w kałuży stolika rozpatrujemy dysonans leniwe poznanie
pręży nam się jak lampart mówię coś już

nie dociera


a gdyby tak zacząć przebiega dreszcz papieros wolno stawia
parawan oddech pulsuje na blacie No nie wiem
marek oplata uśpioną kolkę No nie wiem
funkcjonujesz za bardzo w ciągu zaprzeczeń
nieprawda że tak się bawią tylko ćpacze kudłate lub łyse
z zagrzybionych bram
z piramidalnie rozrośniętych gwałtów rodzinnych i włamań
sinawy deszcz rozmydla nam twarze decyduję się wreszcie
spływamy


żyły witają rudziejącą ciszę zarysowują się ściany i łamią
już nie ma wahania oswojony dysonans
pleśnieją leniwe wyrazy

 

 

 

.dante club.

 

wchłania się w salę gdzieś
w połowie trasy do stacji kanapa skórzana
strzepuje z tyłka garści facetów
w wieku przystojnym sięga papierosa
niedobrze nie pręży się gożdzik w wazonie
już mnie nie kochasz prycha od niechenia
prawie wilgotny
(dreszcz rozcina uda)
suko skamle niegrzecznie więc obcinają mu włosy
kosmyki wychodzą nad ranem z podeszwą
ciasno przytulone
głuchną kulisy zasłania się bajka

dark kłin zaparza w biurze liptona
poza łykendem metamorfując w łukasza

 

Komentarze:
2004-02-14 15:18:26 - bart
koszmarnie złe wiersze, koszmarnie niedojrzałe dziewczę. "behawioralnie zakotwiczone brzegi"
 buhahahhaahahahh. mój boże..... kwiczymy tu ca łym stadem. a może już za starzy jesteśmy? mądrzej dziewczę.
 cien szansy jeszcze jest :) 
 
2003-11-28 11:42:30 - fink
Placebo - kupe świetnych fraz, splesniałe wyrazy , kudłate ćpacze hehehe (skąd ci się to bierze?)
a ten ostatni wierszyk to juz znam - to ten o klubie gejparty heheh pozdrawiam
 
2003-11-28 11:39:32 - Finka morska
Przypadkiem - przypadkiem mnie zachwyca. ulepiony aniołek po ciemku gdzies w namiocie Piekna figura 
 
2003-11-28 11:36:10 - Fink
Jak - to ładne... Szczególnie z tym zapalaniem. co ty masz z tymi grzebieniami i czesaniem
 (cały czas sie cos przeczesuje i grzebieni, ach konbiety!!!
 
2003-11-28 11:32:34 - Fink
Kapryśnie - wymaga korespondencji Iskierko Nie wiem o czym to, znowu nie wiem o czym buuuuuu.
O jakims panu???? o jakiejs pani???? ale co jak i gdzie?? 
 
2003-11-28 11:28:55 - Fink
Ballada banalna - fiuu, majstersztyk, potrafisz zaglądnąć w brudne podwórka i popatrzeć na nie
z dwóch stron medalu. Bravo!!! (albo nawet Brava!!!) albo nawet Fiat Brava 
 
2003-11-20 12:43:01 - fink
hej Iskierko, cieszę się, że sie o nas troszczysz i zachwycasz nas swoimi arcydziełkami. niebawem,
gdy tylko znajdę odrobine czasu by móc otworzyć się na iskierkowy przekaz, skomentuje w kilku słowach.
pozytywna interakcja niech trwa.
 

 


               .lekcja. 


małe jest po to by wypraszać je za drzwi
lekko jak zmienia się kwiaty na wiosnę
dopóki nie zagnieździ się  w nich korzeń
świadomości
małe człap człap ma statki zamiast kaloszy
brudną sadzawkę stawia ze smutku zakreśla
ją palcem Nie żadne tam szerokie wody
trochę ciszy wahania i błota
zwyczajne sny jak dym gryzące dzikie

 

małe jest po to żeby wypraszać je za drzwi
kiedy tato zbiera zapachy obcych mam
rozkłada je potem między papierami na stole
winny niewinny bez orzekania
mama jest trochę w postaci anioła ale ma
inne włosy i nie takie znów ciepłe łapki

 
małe jest po to żeby być za nich dorosłe

 


Komentarze:
2004-04-01 19:56:15 - fink
docinki w dobrym tonie i owszem, ale po co? podajmy sobie dłonie , pocałujmy sie w skronie oj oj oj
 
2004-03-30 23:04:28 - jco
logiki w to bym nie mieszał;) być może czyni wiosna w męskich mózgach sputoszenie, szkoda że w
iskierkowatych wierszach iskry nie czyni..
 
2004-03-30 12:08:39 - Iskierka
W swoim zapamiętaniu nie zauważył jco, że powyższego tworu nie porównuję z wierszem Krynickiego,
a używam jedynie tego porównania na określenie, czym twór ów dla mnie jest. Logicznie - nie znaczy to,
że lekcja jest dla mnie wierszem na miarę Krynickiego (!!), jest raczej jak dzikie mięso w ranie.
Wiosna czyni w męskich mózgach niekonsekwencje, czy jak....
 
2004-03-28 00:23:39 - jco
tak jednak sen jest potrzeby człowiekowi vide mój komentarz poniżej, żenuła;)
 
2004-03-28 00:22:03 - jco
to nie kweista rys, raczej rysu całościowego. a że wiersz bardzo lubię pana Ryszarda to musiałem
powiedzieć veto, bo to że lubię powiedzmy żurek, nie znaczy że każda keiłbaska ma mo i ty przypominać,
trche przyzwoitości i powstrzymanai sę, szczególnie w czasie postu, nikomu jescze źle nie zrobiło:)
 
2004-03-27 18:37:52 - Fink
widzę że lubisz rysować banie, coś ty sie tai oczytany kurwa zrobił hehehe ;)
 
2004-03-27 11:18:06 - jco
w komentarzu Pani Iskierki "dzikie mięso w ranie" to cytat z genialnego wiersza Krynickiego.
Natomiast wierszowi powyżej jest do tego utowru o języku, jak stąd do chicago.
 
2004-03-27 02:09:06 - Fink?????
Krynicki?????
 
2004-03-26 01:36:03 - jco
ja bym Krynickiego w to nie mieszał raczej!!!! tym bardzej, ze wiersz jest po prostu słaby
mówiąc szczerze
 
2004-03-25 17:46:15 - Iskierka
Regres przedwiosenny albo dupa jasiu. Jeśli chodzi o powyższy wiersz - mam do niego stosunek,
że tak powiem, oziębły. Jest jakoś, ale jest, bo mi go różne osoby czytały i chwaliły, a były to osoby tzw.
liczące się, pierwszoligowe (hehe), ale on, to raczej dzikie mięso w ranie. Czeka na wykasowanie z pamięci,
 po trzecim piwie, chociazby.
 
2004-03-25 16:05:58 - Fink
najlepiej jak jeszcze tego małego nie ma, to nie ma problemów , co? No ale co do wiersza, w żadnym momęcie
 nie jest dobry, w żadnym momęcie nie jest zły, nie wiem co w takiej sytuacji napisać dalej, że ma puente ?
 że to rzeczywiście niedobrze jak tato pachnie inną mamą? że to oczywiste, że mama nie jest
rzeczywistym aniołkiem? Twoja proza jest mi ciekawsza, Twoje wiersze są bo są (albo jakiś regres,
co? weź się do roboty Skierko!!!!)
 
 

           ballada upalna 

 

ciii
tu płacze dziewczynka królewna ta
co przepada za zieloniutkimi sercami dynii
za chmurą waty i nieznośną strużką roztopionych lodów
za hop koniku gnaj daleko
obca kareta wywiozła wczoraj kochanego księcia
musi zostać jego żoną bo już widzieli się nago
ciii
i nie szukaj jej w wysmukłej bajce w chorobliwie
dobrych dłoniach powieści z jednoznacznym zakończeniem
nie całuj jej przez welon bo tego nie lubi
pluje właśnie pestkami na zielonym przystanku
gdzie wiata zamienia się w gotycki krużganek
kareta numer siedem uwolni ją od smoka
(w karecie siedzi wybawca zbierze dla niej
wszystkie kwiaty kupi norkę na wildzie
albo w śródmieściu pokocha jako heniek gośkę)
suknię już ma szur szur znaczy niecierpliwe kroki
dopasowany wianek
ciiii
jeszcze chrypliwie księżniczka tańczy jeszcze kołysze światem
kiedy zgrabnie podnoszą jej pięści z asfaltu


znudzona pielęgniarka wypisuje kartę 


Komentarze:
2004-09-01 12:54:30 - kzk-> Fink
niemalże ;)
 
2004-08-25 15:35:05 - Fink
Duszniki?
 
2004-08-18 13:05:50 - kzk
z dusznego miasta, gdzie na wildzie mieszka szatan :))
 
2004-08-18 00:27:38 - FINK
A proszę.... skąd jesteś?
 
2004-08-17 20:03:07 - kzk
Jestem po grób wdzięczna!! :D
 
2004-08-17 17:52:40 - Fink
to poprawię, poprawię. Coś mi się czasem zdarzy dostrzec....
 
2004-08-17 13:16:34 - kzk
Faktycznie!!! jezus maria, musi zostać jego żoną, popraw, proszę, Adminie!! Dziękuję pokornie ;)
 
2004-08-16 23:25:26 - FINK
i ten fragment: musi zostać jego mężem - a nie jej męzem, lub jego żoną? co? obrone przyjąłem z pokorą ;)
 
2004-08-16 17:46:08 - kzk
alez księżniczki nie tylko w baroku! Tak, jak nie każdy rosół z kury jest kremem z kury!
 Delikatnie? Nie, stanowczo, może byc nawet brutalnie, ale zgrabnie.
Wysmukłosć kojarzona tutaj jako coś wysblimowanego, zgrabnego, wyidealizowanego.
 Falbanek i koronek jest tutaj w sam raz, bo i księżniczka współczesna i warunki,
 w jakich przyszło jej istnieć dominują tiule.
 
2004-08-16 17:31:20 - FINK
To może delikatnie? wysmukła bajka - eeee? wybawca zbierze wszystkie kwiaty -
to ciężko tak wyciągać z całośći, nie lubie tego, bo tekst jest całością , nie?
i tak wyciągać po nitce, a mówić o spodniach, to nie tak. No ale jak to juz tak baśniowo
 to bardziej wyszukanie niech będzie, barokowo, że tak powiem, falbanek więcej i koronek.
Tak myślę, a ja tak mówię jakbym się znał na tym, nie? no pozdrawiam , miałem na obiad rosół i kure,
kremu nie było...
 
2004-08-16 15:41:28 - kzk
Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Zgrabnie, ponieważ sprawnie, nie czyniąc krzywdy księżniczce.
A któr momenty jeszcze są słabe? Pozdrawiam
 
2004-08-15 23:27:58 - Fink
Dramatyczna ballada, a nawet przyjemnie napisana, taka kołysaneczka na noc a jest juz prawie 24 więc
 mi wszedł wierszyk. Pare mocniejszych punktów, pare słabszych (np. kiedy zgrabnie podnoszą jej pięści,
dlaczego zgrabnie???) Daje 4 pozdrawiam, zachęcam do komentowania wzajemnego. hej hej
 


         <my binarni ściśle wykreowani


barwną pobudką w papierowych torbach
z markowym nadrukiem
stawiamy kroki między inwestycją dewiacją
psychoanalitykiem wierszem nieuchronną burzą
budujemy kościoły które odwiedza czasem pająk


w jesiennej promocji nabyty romantyzm otula nam uda
pozwala na intercyzę związek partnerski dwojakość marzeń
zależność inflacji i pustej lodówki


nim się zakochamy wysyłamy headhuntera
(czytamy poradniki, które rozpacz po cichu owija bluszczem)
nie jesteśmy nijacy nasze mieszkania
mają aneksy kuchenne w łazienkach pomrukują bosche
nocami nie zasłaniamy werticali
w drodze do garderoby przegryzając fast love
(nie dla nas liczby stałe, logarytmiczne układy)
depczemy strach zakorzeniony między panelami
przykryty szwedzką wykładziną I to już wszystko
i z bliska


i z oddali/>

 


Komentarze:
2004-09-01 12:47:31 - kzk
Kura dzierży pióro, tylko skąd, skąd wydobywa się ten, Finku, niedoskonałości swąd?
 
2004-08-27 23:23:58 - Fink
oj to jest dobre. Rytm niczym jak z "moja krew" republiki, ciągły, na jednym tonie ciągnięty,
z zacięciem, czuć złość, drapieżność, zaskakujące zakątki, to będzie 4+ - ja bym to jeszcze dopracował,
 jeszcze podkręcił, podciągnął tam gdzie czuć jeszcze swąd niedoskonałości. Noooo kuro, bierz pióro
 


              aqua vitae 

 

No więc trzeba się było w końcu zbierać (Czysta tajemnica imperatywu powrotu od
prawieków zgarnia wszystkich głodnych nażartych wymiętych wywczasowanych
zmierzających prosto i budujących po łuku wymówki Jak mus to mus) Tymczasem wspólny
przedział który zajmowaliśmy od wczoraj pulsował nagą jarzeniówką Zalewaliśmy to drżenie
kaskadą spokoju Praktycznie każde zdanie które udawało nam się dowlec od lewego do
prawego krawężnika a następnie jeszcze wyjustować przezroczystością kontekstu trwało
ponad nami nadając rozmowie zabarwienie lekko egzystencjalne I tylko dlatego nie
zblakliśmy jeszcze do końca współpasażerami jajkami na twardo pajdami z suchą polską
którymi przesycone powietrze drwiło z poetyki jędrka stasiuka Na nic
więc nam się zdały o promil posuwane kroki tandetnie pociągnięcia pędzlem w celu
zamalowania czasu Słowa wywijały salhopy tercji W coraz bliższej oddali

 


ta suka norma o włosach ciepłych jak lena dobrych jak lena cierpliwych jak lena
czekała na jedno z nas z późną kolacją na drugie z późnym p
 

Komentarze:
2004-09-24 20:04:33 - fink
ano ppieprzyla, jak wroce to poprawimy. jak zklejasz tekst to musi sie pojawic taki edytorek wtedy sie nie
popieprza pozdrawiam 
 
2004-09-24 19:47:14 - kzk
No i popieprzyła się, widzę, wersyfikacja :(

 

        post 


wypiąłeś się
przyjaciele mi w zębach usłużnie donieśli
(będą czym mieli obsadzać imejle )
właśnie nijako myje mi się brodzik
zatrudniam ręce bo ciągle rosną
w stronę telefonu
hipotetycznie zbliża się ósma
owinięta w przelotną piosenkę
kręcę gałką radia
liniowo rozpraszam znużenie

kordon pierwszych pocieszycieli
obowiązkowo zjawi się za godzinę 

 

Komentarze:
2004-10-05 13:13:04 - fink
o to bardzo zgrabnie skrojona sukienka, podoba mi sie ten wierszyk, rytm, falbanki, skrojone tak,
że miło się nosi na codzień. fajne fajne
 

 

        kochanemu mężowi - parafraza 

 

"Obiecuję
I poranki i deszcz i wiosnę
I żonkile i uśmiech"
/Karilaja/

 

on jej żonkile. w deszczu stał
więc chyba ogólnie wypadło słabo. ledwie co
zgięła rzęsy żeby naprostować jego obraz. nie założył
markowych spodni i tyłek nosił dość przeciętny. przed sklepem
smarkacz prosił cierpliwie o dwa złote (nie miał. kwiaty
pochłonęły resztkę oszczędności. to raczej zły bilans
ponieważ wypada odłożyć na później słowa gumy
papierosy setki szczęśliwe miny i zapewnienia) w dodatku
cholerny parasol nie chciał się rozłożyć

prychnęła tylko na skrzętnie przyczepione (okazja
wymagała) do jego palców niebo. sprawiedliwie rozdzierając
na pół sfinksburgera poszła tam gdzie


zazwyczaj trendowe dziewczyny szukają romantycznie
obdarzonych przez naturę i sitibanki chłopców 


Komentarze:
2004-10-28 15:43:28 - FINK :(
No właśnie, trendowe dziewczynki są spigulone, mało śpią - święte wampirzyce, chcą być piękne
i na szczycie. ech a chłopcy co? chłopcy idą na wojny na poligonach biznessu ;)
 
2004-10-27 13:13:02 - kzk-> Fink
Trendowe dziewczynki kochają trendowe karty trendowych banków. Chlopcy, jak wiem,
stoja już na nieco dalszym planie ;)
 
2004-10-26 20:50:15 - Fink
urocze.... trendowe dziewczynki, oj znam takie znam, wszystkie niegrzeczne, niestety właśnie za to
się je kocha ;) pozdrawiam hej hej. może lepiej z tego proze zrobić, troszke rozbudować,
 ale właśnie w tym biednym, deszczowym tonie ;)
 


         się lenienie 


w muchopodobnym lepkim tangu słodkich strużek
przepuszczam przez skos setek oczu chitynowe światło
lekko leciuchno mnie bierze uporczywe brzęczenie
czy aby tylko ze mną przecież ach co tam przyniosę ci śniadanko
(nie żebym zaraz szła jak w dym. a skądże. ale jego
stosunek mięsni do włosów całkiem jest ten teges) myślę


jeszcze chwilę później oddalam także myślenie
cynamonowe wieże kuszą libido śmietana bije
rekordowe ajkiu unicestwiam unisekszam nie ma
[ojcze nasz który też jesteś facetem i nosisz czasami
obcisłe dżinsy który masz potargane włosy
wynurzając się nad ranem z wieczystej pościeli
który stajesz czasem przed lustrem napinając pośladki]

trzeba zamówić pizzę ja zwariowałam kochanie podasz telefon 


Komentarze:
2004-11-23 13:56:41 - fink
baroni faktycznie sie logują na cegle hehhe, a z Lubczykiem... zaraz wrzuce, ostatnio robiłem na
chujowym kompie który nie otwierał edytorka. ten powinien sobie poradzić, spoko spoko. bez nerwów
 
2004-11-23 13:54:53 - kzk-> bury
no, patrz, Panie, ja bym własnie kwadratowy na pysk wyrzucila. To Fink lubczyk mnoży?
 
2004-11-23 00:45:01 - bury
trza było pociągnąć ;) to w kwadratowym nawiasie po stokroć miodne :) reszta poza dwoma pierwszymi
wersami (tu sam mistrz Salamun się kłania) dosyć nieuporządkowane a props nieuporządkowania -
fink co z moim lubczykiem? :P
 
2004-11-22 16:48:29 - kzk
o sprawności językowej też będzie :P ;) A to nie Redaktorzy z Cegły mieli na swojej stronce odezwę:
"Loguj się Baronie!"?? hę??
 
2004-11-22 14:12:04 - jco
intrersujące, ale tylko interesujące taka poetyka bełkotu, czytam i nic z tego nie wynika poza
pewna sparwanoscią jezykową, którą niewątpliwie posiada autor/autorka. co zas sie tyczy baronów,
 to panu/pani chyba pomyliło się mml z sld;)
 
2004-11-22 14:10:22 - fink
szkoda szkoda i owszem szkoda. Może następnym razem, serdecznie zapraszam jak zawsze.
hej hej
 
2004-11-22 13:00:25 - kzk-> Fink
no, nareszcie oberwało mi się za ten wiersz; na Cegłę i Baronów zawsze mogę liczyć :)
do Wrocka zawsze można wpaść, nie zawsze natomiast uda się trafić na imprezę, a szkoda, szkoda.
 
2004-11-21 22:22:49 - Fink
Nie wiem, nie moge sie przebić przez tą konstrukcje, to jakieś pomieszane, nietrafione, dość słabe.
Od tytułu po ostatni wers nazbyt wymuszone, te chityny, cynamony, a z drugiej strony dżinsy
i potargane włosy. Jakoś się to gryzie po całośći, za mało tu jednolitości, czekam na lepsze....
pozdrawiam, szkoda że nie wpadłaś do Wrocka.
hej hej
 


         pełniej (liryk bezpośredni) 


tym razem nie będzie o miłości ( gdyby nie chorobliwa obawa
o brak treści w przewodzie lirycznym Dawno rzuciłabym w diabły
to tango zapewnień i periodycznych manifestów duszy które po cichu
ów i ten zwie uczuciem Bzdura uczuć poza tekstem nie ma)
On przyszedł do mnie zwyczajnie dobrze Młoda zaparkowałem samochód
Nikt mi go nie gwizdnie? demiurg przeciągnął się i mlasnął sąsiedzi chwilę
toczyli gospodarkę pierwszego mleczaka córki i pety między balkonami
wreszcie i oni poszli Więc wypiliśmy sobie kapkę (dwie kapki) nie zachwycając
się nad wyraz ciszą. podnieciła nas cywilizacja albo nijakość osiedla
wzięliśmy się normalnie Tak ja się stoi I mam pewnie powody do rozkoszy
(jasne Można teraz dorobić nieme galaktyki wzruszeń szybki oddech miliony
symbolicznych świateł kilka kwiatów i pachnący mężczyzną sweter Ale nie)


szybciej go nie było niż zdążyłam zatrzeć ślady Zadrżeć zadrzeć z małżonką
ululaną do snu słodkim nieświadomym mlekiem pięćsetki kilometrów nazad więc
nawet nie zadrżałam 

Komentarze:
2004-11-28 17:41:12 - fink
a ja że 12 apostołów
 
2004-11-25 17:21:40 - kzk
a już myślałam, ze 3 po 3 ;P
 
2004-11-25 15:09:00 - fink
8 na 10, śmierć na 5, na raz mówie pas, i do 3 razy sztuka ;)
 
2004-11-23 18:10:16 - kzk-> Fink
8 na ile? :P
 
2004-11-23 15:41:21 - fink
heh, wiersz o tym jak sie pisze wiersze wiersze poniekąd, taki meta poziom, wyrzeczenie się uczuć jak teza,
 dalej rozprawka o braku uczuć, studium przypadku dość sztampowe, może lepiej dokończyć z pozorem uczucia,
 w miejscu romantycznym, w zachowaniu konwencji uczucia, konwencji właśnie, a konwencja jest oszustwem,
więc nadal bez uczuć a o ile ciekawiej, głębiej, tak wyszła jakaś gramatyka opisowa, sucha, prosta.
 Pomysł 8 ptk, wykonanie 5. pozdrawiam kzk
 

 

      wiersz z puenta 

 

zajść można dosłownie
wszędzie. I z każdym.
(już widzę te mysie miny spolegliwych żon
i wykrochmalone ploty furkoczące
na suszarkach. Nim wiatr w nie dmuchnie
zdołają prześcignąć baby przydrożne
uparcie człapiące każdego ranka po chleb
wódę dla zięcia syna męża i oktawy nowin.
Albo szybsze jednak będą dzieci sąsiada
za złotówkę liżące cudze okna? Rude parszywe
miny ich ojców jednoznacznie wykazują
na nadużycia małżeńskiej przysięgi
przynajmniej w czterech punktach. Ale nie.
Oni przecież nie robią nic poza tym co moralność
wyznacza artretycznie skręconym palcem.
Zaszumią trawy zginą liście przyjdzie zima
i odpłynie zima a ta tamta ta i ta
rozdrobnią każdy cień pod miasteczkową latarnią
każdy krok i bardziej zdyszany szept. Uderzą
w dzwony i walić tak będą dopóki nie zagłuszą
swojskich kompleksów rozlazłego ciała)
w krytyce zaszłam. tu
z wami i za daleko. 

 

Komentarze:
2004-12-09 13:40:20 - fink
nooo, powiem Ci, że to mi się podoba, fajny rytmicznie, w żadnym miejscu chyba nie przesadzony,
przelukrowany jak to Ci się nieraz zdażało. ciekawa konstrukcja nawiasu, krytycznie i mocno.
No skierko to dobry wiersz. Pozdrawiam. Wziąłbym go do Cegły no ale już jestes pod Maliszewskim
więc sie nie wtrącam ;)

 

        w sądzie 


spotkamy się na pewno
przestrzeń niepogody pełna
ale ja od tygodnia pracuję nad przestrzenią
i nie wyprasza mnie już za drzwi twoja łagodność
roznegliżowaną dłonią
nie przełykam jak fakir cennych rad twojej siostry
moja kuchnia mieści się w dwóch telefonach do pizzerni
a pieniądze pasę dziwnie bo bez kont

na dziko

usuwam truchła swoich kochanków z szuflad
pamiętając by nakarmić dyskusję odciskami palców
nim widmo rozpusci się ostatecznie
w cieple rodzinnym waszym rosole
jego wielkie oka długo jeszcze będą płynąć
za mną wąskimi uliczkami podejrzeń
nie kłamię kiedy mówię o terytorialnej przepaści
więc już nie szukasz wspólnego mianownika w rozporku

ugoda

jak twoja matka myli się czasami 


Komentarze:
2005-03-15 11:42:06 - mia
bardzo dobry to wiersz. tak lubię.
 
2005-01-17 15:18:08 - fink
a czemu cie ni było u nas? co?
 
2005-01-14 15:32:18 - kzk
zdecydowanie się zmienia, dorastam w pisaniu; kiedy wracam do starszych tekstów, to wstyd... 
 
2005-01-14 14:33:27 - fink
no chyba fajne, rodzinne naleciałości są zawsze intrygujące. To się robi coraz zgrabniejsze,
albo poważnieje w jakości, podejrzewam progres, ale musiałbym teraz wrócić do Twoich starszych rzeczy,
a na to czas nie może mi pozwolić. pozdrawiam, zapraszam na sobotę, może być ze znajomymi
 


 

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur