Niedopasowana wystaję
ze szczeliny w czasie - danym
ponoć. Przez bogów, niebogów:
Bóg jeden raczy wiedzieć.
Oswajam go. Siebie też. I brak
miejsca na pewność.
Kiedyś skutecznie znieczulę
palce. Wgniotą w klawisze słowa,
które już dziś wyrzynają się - bolą
fantomowo.
Chwilami mam dość
siły na wiersz - dziś
wystarczy. Dzień na pisanie
zbyt dzienny. Włączam tryb
nocny. Sposób na słowo:
przygwoździć. Myśli
zmierzchają w empatii
z kotami.
A jutro? Zatańczę na moście gdzieś
w okolicach środka. Oscylując. Chwilę
po-między. Nie dojdę dalej
niż oczy poniosą.
Weltschmerz na wymiar. Osadzam
się coraz sprawniej w ramach
czegoś, co nazywają dojrzałością
- nie rozumiem.
|