zanim się zacznie pani od historii przewertuje stosik
i listy skazanych, zaginionych w kilku ostatnich rewolucjach
które nie skończą się, bo stoi jeszcze najwyższy szaniec
i kartonowa katedra, a papier, gdyby mógł naddźwiękowo
przewodzić ciepło, i rzeka szybkobieżna siostra dopływu
mogła zmienić elegancko nurt – tylu by się zeszło
poganiaczy ciał; nim ruszymy pośpiesznym
krokiem, zdobywać karmelową pustynię, wypijemy wszystkie
herbaty świata, będą nam zazdrościć wnikliwych diagnoz
i posuwać wszystko w niewidomy początek, tak oto
drobiny domów i ulic schowamy w dłoń, głęboko w kieszeń
na przynętę – oby strzelali celniej, znali zapomniane języki
zaczyna się, przesuwają front |