Jeszcze napisy i muzyka w tle,
gdy drzwi już na oścież otwarte
zapraszają podmuch późnojesiennego wiatru.
Czas założyć czapkę,
owinąć wokół szyi szalik
i czasem,
w trakcie nakładania kolejnej warstwy materiału
zerknąć okiem na czarny ekran
pełen białych, filigranowych liter
formujących imiona i nazwiska osób bez twarzy.
W ciemnościach
przywdziewana garderoba
kolorem i kształtem
przypomina każdą inną
w tym pomieszczeniu.
Do czasu, gdy zimne słońce
przesunie promień
na czapkę, szalik, płaszcz, spodnie. |