mam dwa stare ulubione swetry
pierwszy jest zielony
może wyglądam w nim jak drzewo
do tych brązowych spodni
tak się składam
póki jestem młody
a pod nogi żaden korzeń nie
wpadł
drugi sweter dostałem od mamy
ona od cioci
zmieszczam się w niego jak
w puszysty Wrocław
przetrwa twe twarde pchły spalin
jak kolor sprzed wojny
zgarnięty śniącymi oczami
z rolnego gruntu
szafy
zakładam obydwa
ciepłe i starczo luźne
nie dorosłem z nich
nie wyrosłem do nich
leżą
w świętym spokoju |