Gdy na niebie pokłębione chmury
Tłoczą się uparcie i nadają światu
Bury, gburowaty odcień smutku
Ty promieniem słońca jesteś
Srebrzysto-złocistym zanurzonym
W Niewiadomym.
Gdy poranne jeszcze mgły, milczące
Skradają się do śpiącego lasu
Stajesz boso na polanie
W błękitnej sukience, patrzysz przed siebie
I słuchasz.
A wiatr szepce Ci do ucha słowa piosenki.
I wiesz, dokąd płynąć, dokąd się udać.
Nieugięta, niezłamana żadnym wiatrem
Gałąź stuletniego dębu kłania się przed Tobą.
Róża w wazonie posyła uśmiechy,
Bez tańczy, a konwalie chichoczą radośnie.
Niezmęczona przytulasz
Białego gołębia ze złamanym skrzydłem.
Głaszczesz po głowie zapłakane dzieci.
Dotykasz strudzonych, zagubionych, słabych.
Patrzysz w oczy śmierci.
A gdy ta odchodzi
Siadasz w fotelu i zamykasz oczy.
Prosząc o ukojenie i o zapomnienie.
Wassenaar, 06.06.2010.
|