Pocztówka z Biesłanu
Mówiłeś o strachu, o gorzkim smaku, który rozrasta się w ustach i piecze, jak pieprz albo ciemna krew z rozbitego nosa. Trzeba to jakoś przełknąć i strawić, mówiłeś, schować, a potem udawać, ze się nie pamięta. Po paru lekcjach martwego języka potrafię już powiedzieć, ze kocham, ale wciąż w to jakoś nie wierzę. Śmiejesz się tylko, więc coś nas jednak łączy, oprócz tych kilku blizn i braku piwa. Nadal nie wiem, jak się nazywasz, ale to już nieważne. Nie wiedziałam, czym jest rozpacz, póki mi nie pokazałeś tego zdjęcia. Rozpacz to brzydka, stara kobieta, która leży na ulicy z otwartymi rękami. |