Rano wszystko wygląda inaczej, bo to poniedziałek. Nawet, gdy na przystanku zapala papierosa, w mroźnym oddechu papieros smakuje inaczej, niż gdzie indziej, na przykład w Rosji. On też już pewnie wygląda inaczej, zmęczony i lepki pod kołdrą. Bo gdyby jeszcze nie musiała wstawać, mógłby nadal przebywać w jej ciele, a ona gdzieś indziej, np. w Rosji, na placu czerwonym. I za chwilę mogłaby wybuchnąć tam bomba, i wszystko by mogło wylecieć w powietrze, a wiatr by nawiewał w jej twarz dym i ciepło ognia. I gdyby ruszyła w tamtą stronę, dowiedziałaby się, że zabito cara, a jakby się pospieszyła, mogłaby jeszcze dojrzeć zabójcę; w futrzanej czapce, ze skrzywionym uśmiechem. |