Niestety zamiast nieprzemakalnego płaszcza
Dostała mi się przemakalna skóra
Więc sączą się przez nią cząstki emocji nie zawsze chcianych
Wypłukując kolory życia obrazy wyobraźni z mego ja
Rozmywa się wraz z deszczem moje przyzwolenie na świat
Naga biel kości-oto co pozostaje
posmak gorzkiej kawy i milczenie
I nagle wszystko zaczyna fruwać na wietrze
Rodząc chaos
Słowa pozbawione dźwięku
Ulga dopiero wtedy
Gdy ustaje wiatr
Gdy stopy przy twardej ziemi
Gdy język nazywa mniej więcej
Możesz modlić się i zaklinać świat