Ciało mieli ogromne i wspólne,
lodowaty cień na murze, z którego wyszli jak ludzie. I wydawało się, że oczy. Śnieg dotykał kości, wypychał ze środka.
Padnijcie sobie w ramiona i rozrzućcie na powierzchni tęczy, pozmieniajcie w tej ciszy słowa jak w pieśni. Wysłuchajcie do końca.
Skrzypiały spojrzenia i znikały słońca, kiedy wasze dzikie dziecko biegło przez moje ciało do dzikiego nieba.
|