obudziłam się w wymarłym czeskim mieście ocalał tylko kadr dworca dół z siatką i nocny dym fabryk strzelam jestem tu codziennie słoneczniki sypią żółtym śniegiem po słońcu chyba mam uczulenie na żelastwo albo na brak wyraźnych spółgłosek w powietrzu kaszka na lustrze wygląda jak niewyspanie albo kac swędzi ból głowy pochodzi w prostej linii od języka który nie ma gdzie się podziać subtelne druciki są jak dobra wróżka seplenię niedowierzam usta mam pełne milczenia w innym czeskim mieście słaniam się jak szpital wygląda na kompletną mgłę oddycham za dwóch za trzech za ciebie przyśniłam sen o śnie w którym śniło mi się światło słoneczniki rządzą po koledze z zabaw dziecięcych pozostały tylko neony ludzie wypadają jak zęby a tu budują dla nas nowe chodniki skwery regulaminy w wymarłym mieście zostaną setki zdjęć jak po Hiroszimie
|