trywializując współczesność rozpamiętuję pogrzebany sentymentalizm szukam babonostalgicznej schizmy wśród dzisiejszych popierdoleńców skurwysyńsko dobrych miotaczy słowem grzęznę i tonę w kuflowo spienionych falach zalewających piasek moich spojrzeń
tak pogrzebałam miłość nie pierwsza i nie ostatnia odstawiłam szopkę jakiś rytuał dzikoplemiennych chuci kulturka uchodziła strumieniem wyciekała niby z ran złą krwią biedna ogłada wygasła
w dzień zmieniam opatrunki w nocy potajemnie chodzę na cmentarz i rozgrzebuję grób tak świeżo wygląda w poświacie może też lubisz pogrzebane uczucia i zabawy przy księżycu — samotne „imago”?
dla równowagi trywializuję nostalgię zakopuję równiutko to gówno warstewka za warstewką ty też nie przejmuj się regularnym brakiem oddechu w skrajnej potrzebie umiesz zabijać w końcu na trupie hiperestezji musi urodzić się homeostaza zmysłów bez nawrotów nekrofilii siostro!
2004 |