Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

KAROL PĘCHERZ (FINK)

O ksiażce Jacka Bieruta "SPOJENIA"

Jacek Bierut ponownie zaskoczył. Kiedy przeczytałem jego debiut prozatorski PiT, po lekturze sam siebie zapytałem: Jacek Bierut napisał taką książkę?

Bo książka nie wyglądała na książkę Jacka Bieruta.

A teraz czas przyszedł na „Spojenia” i, uwierzcie, ponownie zadałem sobie to pytanie, choć zupełnie przygotowałem się na jakiś eksperyment, formalne zabiegi, poszatkowanie narracji, chronologii itd.

Tym razem zaskoczyły mnie jednak inne rzeczy…

Opowiadana historia jest z jednej strony dość prosta, z drugiej jednak bardzo wyszukana.

Prosta, bo rzeczy, o których mowa w książce, zdarzają się, ale w miejscach, od których uciekamy, można by powiedzieć, że świat wydobyty przez Bieruta dzieje się na peryferiach w szerokim sensie tego słowa znaczeniu.

Peryferie geograficzne, biedne, brudne, obrzydliwe, właśnie w takie miejsca autor wrzuca swoich bohaterów.

Ale też koniecznie trzeba przywołać inne peryferie – świadomości, bądź jeszcze dalej, podświadomości, bo właśnie mroczna strona życia związana z lękiem, popędem, kompleksem odgrywają w „Spojeniach” pierwsze skrzypce.

Peryferie pamięci? Osoby urodzone przed    stanem wojennym mogą mieć niewątpliwie takie poczucie, a może kwestia daty urodzenia nie jest tu najistotniejsza, jeżeli przywołam kwestie pracy wyobraźni i pamięci.

Tak więc historia jest prosta kiedy zechcemy zepchnąć ją na peryferie, zechcemy skojarzyć   ją z tym, od czego chętnie się odcinamy, a bardzo często odcinamy się od swojej własnej gałęzi, która stanowi jedyne spojenie z drzewem mocno  zakorzenionym w glebie. Krótko mówiąc, chodzi mi o tak zwane pochodzenie i tożsamość.

To na prowincji dzieją się złe rzeczy, więc o prowincji zapominamy, prowincja jest brudna, przeszłość na prowincji jest brudna, nawet w kolorowym, telewizyjnym reportażu, który należy jednak od czasu do czasu obejrzeć, choćby dla świętego spokoju. Naszym celem jest centrum, centrum to jednak marzenie, a prowincja po prostu ciągle jest.

Dlaczego opowiadana historia jest wyszukana?

Bo relacje między bohaterami są właśnie takie, relacje nad którymi czuwał los i poplątał je w taki sposób, aby młodzieńcze przyjaźnie i swawolne wybryki zamieniły się  w patologię, alkohol, dno. Los zadał bohaterom pracę, której nie da się udźwignąć, sprawił aby sami zatrzasnęli się w pułapce życia. 

Karol Maliszewski pisząc o „Spojeniach” przywołał symbolikę krzyża: „Spojono to, co trywialno-poziome, z tym, co wzniosło-pionowe. I taką symbolikę krzyża przywołuje się tu niejednokrotnie.

Grzech reprodukuje się w tej historii z pokolenia na pokolenie jak przekleństwo, ciężar staje się coraz większy, więc rozcieńcza się go alkoholem. Grzech i alkohol są tu mocnym elementem scalającym świat, w którym rodzisz się już z krzyżem.  

Narrator zachowuje jednak bezpieczny dystans do dramatycznych losów bohaterów książki. Wyczuwalny w powieści balans ironii wynosi bohaterów w bardziej uniwersalną przestrzeń. Przestrzeń ta pozwala przynajmniej na moment spojrzeć bohaterom na siebie z góry,  zastanowić się nad sobą.

Jednak refleksja nie przynosi zmiany, bo w świecie bez ostatecznego sensu  najlepiej strzelać w spojenie słupka i poprzeczki i grać na  0:0. „0” i „0” jak stan chwilę przed narodzinami i chwilę po śmierci. A mecz, który się rozgrywa między jednym zerem a drugim jest tylko grą, zabawą o nic, szyderstwem. Z tego punktu widzenia bohaterzy powieści są  zwycięzcami, ponieważ  pogodzili się ze świadomością  niemocy.  

 

Nowa powieść Bieruta jest długa, można ją czytać przynajmniej na dwa sposoby, od początku i od środka (instrukcja podana jest na pierwszej stronie).  Konstrukcyjnie dorównuje książkom Foksa, momentami sposobem kończenia wątków przypomina kryminały Świetlickiego, (i poszedł w mrok, poszedł w świat, poszedł w chuj), a także jeśli chodzi o nietrzeźwy finisz, kiedy bohaterzy w alkoholowym amoku rozwiązują kluczowe sytuacje.

Jeżeli czyta się od początku to trzeba przebrnąć przez spore dłużyzny, a nie wiem jak jest kiedy czyta się od środka, bo nie można czytać dwa razy tej samej książki jak nowej. Przynajmniej nie w tak krótkim czasie.

Dwuznaczny może się wydać poziom filozoficznych dygresji, których sporo jest w książce zwłaszcza w pierwszej części, a które trzeba uznać czasem za bardzo udane, napisane ładnym językiem, a niekiedy wydają się być zbytecznym naddatkiem.

Niektóre przedstawienia sytuacji nasuwają wątpliwości,  wydają się zwyczajnie  w świecie nie trafione, jak choćby scena kiedy Adam Bożyżuczek przekonuje swoją babcię, że jest jego babcią, albo mocno rozciągnięty fragment w knajpie z policjantami. Czasem kluczowe zwroty akcji wydają się być wyprowadzone z potrzeby konsekwencji jakie miały wyniknąć ze zwrotu akcji, a nie odwrotnie (atak na wytrzeźwiałkę). Z tych względów poprzednia książka autora była sprawniejsza, jednakże to „Spojenia” obiecują nam autora większego formatu, bo widać, że Bierut potrafi podejmować najważniejsze tematy i znajduje na to sposób i szereg nieoczekiwanych zdarzeń.

 

Jacek Bierut "Spojenia", Atut, Wrocław 2009

rozmowa z autorem w TVP WROCŁAW:

http://ww6.tvp.pl/20735,20091022937990.strona

 

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur