Tajemnice Szychowiak
„Debiutancki tomik Julii Szychowiak „Po sobie” to zupełnie przyjemna kompozycja niepokoju bycia i pewna spokojna historia o neurotyczności bycia, która przekłuwa się z języka na obraz.
Tomik utrzymany jest w ryzach znanego problemu niewyrażalności, ułomności języka jeśli chodzi o „wypowiadanie świata”, duża frekwencja fraz wskakujących na poziom meta:
„Do kogo mówiłam, jakie to były słowa?
Byłyby inne, gdyby zapisać można
Ten głód i strach, to nic, w którym tkwi mowa.”
„Gdybym mówiła przez sen,
wiedziałabym,
co powiedzieć.”
Ale Julia Szychowiak czyni z tajemnicy języka swoistą zabawę, nie mogąc rozpoznać języka przeciąga to nierozpoznanie na swoją stronę i prowadzi grę z czytelnikiem, tajemnica języka staje się tajemnicą Szychowiak:
„Co tu robię? Powiem, ale nie teraz”
Pustka jest tajemnicą, milczenie jest tajemnicą, język jest tajemnicą. Te trzy pojęcia będą odgrywały tutaj swój taniec.
„Kim piszę, / kim będę to czytać?”
Trzy ważne poetyckie estetyki łączą się w tomiku „Po sobie”, a mówię tu o poetyce Krystyny Miłobędzkiej, z której młoda poetka wynosi specyficzną składnie:
„Dzisiaj tobą sypał śnieg,
tobą lata nie widziałam siebie całej”
jest też charakterystyczny Andrzej Sosnowski, cytowany („Chodźmy, nic tu nie ma”) i rozmaicie i bardzo z oddali parafrazowany jak w wierszu „Do zobaczenia”, w którym pojawiają się słońce i wybite okna znane z wiersza „Tachymetria” Sosnowskiego.
Jest też Edward Pasewicz: „Widziałem kiedyś pobielane kości” i jego „pięśni” - tu cytat z „Iti ha asa”, z Pasewicza Szychowiak pobiera ciepło i zimno.
Chciałbym widzieć tomik „Po sobie” właśnie pod kątem tych trzech innych światów literackich, na bazie których tworzy się nowa przestrzeń literacka, nowy świat języka, który ucieka przed sobą i znajduje się w obrazach, bo dobrze czyta się Szychowiak obrazami właśnie, które są wielokrotną i różnorodną próbą przejścia od niemocy języka do mocy obrazu, pozostawiając po sobie dosłowne znaczenie i przenosząc niewyrażalność dużo głębiej, czyniąc z niej jeszcze większą tajemnicę.
Tajemnice pustki, milczenia i języka – podmiot literacki rozpoznaje się i rozmywa w tych trzech stanach, rozmywa się w ciągłym byciu „pomiędzy”, jest często bezradny wobec tych stanów, szuka siebie i próbuje rozpoznać w innych oczach.
„To że odchodzę powoli,
nie znaczy, że zdążę zawrócić.
Rozejrzyj się, mnie jeszcze tu nie ma.”
„Gdziekolwiek wychodzę, jestem
daleko od siebie”
I z wiersza „Widzenie”:
„Jak obliczać obecność inną miarą,
niż czytaną z dna? Patrz mi w oczy.
Te iskry najlepiej chwytać nocą.”
Całość tworzy kompozycję niepokoju bycia, strachu, „który wspiął się po nas jak dziecko po gałęzi.” Strach bierze się z poczucia pustki, niedopełnienia, z niemożności bycia w pełni, ta niemożność zaś z niemożności wyrażania, dlatego podmiot się szuka. To bardzo ładna kompozycja ukazująca w pełni ruchu złożoność strachu i bólu, ukazująca człowieka i świat przez pryzmat tajemnicy, która potrzebuje nowych obrazów do życia. Szychowiak opanowuje właśnie swoją plastykę strachu, kierując się w swych poszukiwaniach przede wszystkim intuicją snu, grą świateł i cienia.
|