Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

KAROL PĘCHERZ (FINK)

Orla perć – o książce Marcina Sendeckiego „22”

 

 

Jacek Bierut: Z czego wynikają kłopoty ze zrozumieniem Sendeckiego?


Marcin Sendecki: Nie mam pojęcia, trzeba by o to spytać czytelników, którzy na takie niezrozumienie utyskują. Mnie się wydaje, że wszystko jest zrozumiałe, na wiele sposobów skądinąd, ale zrozumiałe, więc na pytanie, skąd się biorą kłopoty ze zrozumieniem mnie, nie potrafię odpowiedzieć i nie wydaje mi się, żebym był właściwą osobą do udzielenia odpowiedzi. Po stronie wiersza i po stronie autora takiego kłopotu nie widać, pisząc, zakładam, że wszystko jest zrozumiałe.

 

(fragment rozmowy Jacka Bieruta (całość: http://magazyn-cegla.net/index.php?p=5&id=17 ))

 

Beata Adamek: A jednak słowo hermetyczność dość często pojawia się przy twoim nazwisku. Czy widzisz jakieś wytłumaczenie?

Marcin Sendecki: Nawet się nad tym zastanawiałem i w tej chwili tak na to patrzę. (To oczywiście może się zmienić. Ja tu w końcu też jestem czytelnikiem, może tylko trochę lepiej znającym te wiersze). To jest chyba tak, że staram się opowiadać we wszystkich wierszach pewnego rodzaju historyjki. One rzeczywiście mogą być trudne do odczytania czy tak zwanego zrozumienia, bo są opowiadane w różny sposób: czasem są takie porwane, czasem w środku wiersza jedna się kończy, a inna zaczyna. Czasem jest tak, że w kilku wierszach to samo opowiada się na kilka różnych sposobów. Ale przecież tak jest również w normalnej rozmowie. Jeśli kilka osób (albo w różnym stanie ducha) przedstawia to samo wydarzenie, to zawsze ono wygląda trochę inaczej. I w gruncie rzeczy sposób opowiadania ma tu wielkie znaczenie. Wydaje mi się, że jeśli ktoś strasznie chciałby złamać ów rzekomy hermetyzm tych wierszy, to taka dyrektywa może być pomocna. Z pewnością nie chodzi tutaj o stawianie barier, ale o to, że jest tam w środku przynajmniej jakiś element opowiadania o czymś. I to są oczywiście różne rzeczy. Takie, które mi się przydarzyły, które wymyśliłem, albo które mogłyby się przydarzyć. To nie ma znaczenia. Natomiast zdaję sobie oczywiście sprawę, że czasem to może być trudne i nic może z tego dla czytelnika nie wynikać. Ale też nie jest w końcu tak, by główną ambicją wiersza było to, aby był on natychmiast zrozumiały w tym sensie, że tu się mówi o tym, o tym, o tym. To jest tak jak z obrazem, który jest ładny i chcemy go mieć, albo z utworem muzycznym, który w gruncie rzeczy niczego nie opowiada, ale może się podobać.

(…)

Z pewnością nie zależy mi na tym, żeby udziwniać, czy chować pewne rzeczy tylko po to, żeby je chować. Z wierszem jest rzeczywiście trochę tak, jak kiedyś mówił Miłosz Biedrzycki w jakimś wywiadzie - jak ze spakowanym programem albo plikiem komputerowym, który jest skompresowany i jak się ma właściwy klucz, to go można otworzyć i odczytać. Choć ja bym dodał do tego jeszcze to, że pewnie można go otworzyć na parę różnych sposobów i w różny sposób odczytać. Natomiast nie czuję się hermetyczny, absolutnie.

 

(Fragment rozmowy  Beaty Adamek (całość na www.biuroliterackie.pl))

 

Jacek Gutorow:

 

Autorom piszącym o poezji Marcina Sendeckiego grozi jedno niebezpieczeństwo: że ich tekst (szkic, esej, recenzja) okaże się dłuższy niż ewentualne "Wiersze zebrane" Sendeckiego. Jak dotąd niebezpieczeństwo takie jest całkiem realne. Trzeba więc uważać, aby nie "zagadać" poety, aby pozwolić mu mówić, ograniczając własny komentarz do kilku podpowiedzi, albo może kilku znaków przestankowych?

 

(Wypisy z Sendeckiego (fragmenty dziennika) www.biuroliterackie.pl)

 

 

Marcin Sendecki podłącza do wierszy wysokie napięcie i elektryzuje wszystkie słowa, stawia je na sztorc, a potem oddaje je czytelnikowi najczęściej na zgubę. Porażenie to dobre określenie na stan odbiorcy tych wierszy, zwłaszcza kiedy jest nieprzygotowany na prąd.

Sendecki pisze wiersze napięte, napięcie wynika z redukcji, redukcja polega na wyczyszczeniu terenu z wersów komunikatywnych, prostych przekazów, jasnych sformułowań. Panuje więc swoiste zagęszczenie słów nieredukowalnych i wystarczających, które wciśnięte są w linie krótkich wersów. A potem jest zwyczajowo kropka. A po kropce nowy wers może ruszyć w kierunku takiego słowa, które wymaga sprawnej wyszukiwarki internetowej w celu orientacji w terenie. Można też nie korzystać z przeglądarki i dać się zgubić i czytać dalej, wszystko jedno, można też książkę odłożyć i wcale nie czytać. Ma ładną okładkę.

Na jednym z blogów, przeczytałem na temat „22”, że łatwo się można wkurwić przy tej książce, ale że warto potem ponownie do niej wrócić.   

Chyba jest coś na rzeczy.

 

Z rozmów i wypowiedzi, do których udało mi się naprędce dotrzeć, a które tu we fragmentach cytuję,  wynika, że autor nie przyznaje się do hermetyczności, uznając swoje wiersze za czytelne i jasne, choć może kłopotliwe. Co by było gdybyśmy w tej sprawie przeprowadzili ankietę? Jak sądzę, wyniki można przewidzieć w dość dużym przybliżeniu. Sądzę również, że Autor zapewne pozostałby przy swoim.

 

O co właściwie chodzi z tym  Sendeckim?

 

Chodzi o stawianie oporu.

To proste, dla kogoś takiego jak ja, kto skończył technikum elektroniczne. Sprawę wyjaśnia prawo Ohma: I=U/R .

Musi być opór, żeby poszedł prąd.

Poezja jednak nie jest koherentna z prawem Ohma, a to ze względu na brak samowystarczalności. Wiersz potrzebuje ciekawskich oczu czytelnika, to tak jakby prąd potrzebował kogoś, kogo mógłby kopnąć, czy jak to się ładnie w żargonie mówi – popieścić i „Mord elektrycznym prądem się rozpostrze”.

Sendecki jest autorem, który poprzez formę wiersza nie chce nic ułatwiać, wygląda na faceta, który być może nie chce też utrudniać,  jednakże na pewno chce sprowokować czytelnika, przy czym metoda prowokacji jest inwariantna, oczywiście chodzi o opór wiersza.

Coś czego nie możemy dotknąć, zobaczyć z bliska, zaczyna nas ciekawić, drażnić, bawić się z nami. Poezję Sendeckiego można porównać do multimedialnej, interaktywnej instalacji, polegającej na tym, że kiedy zbliżamy się do prezentowanego przedmiotu, przedmiot się rozmazuje, kiedy się oddalamy przedmiot nabiera ostrości.

Być może tylko „mróz ma szkła do bliży”.

Naturalnie instalacje Sendeckiego będą miały charakter lingwistyczno – interaktywny.

 

Tomik „22” zawiera 22 teksty zaczynające się incipitami. Rozplanowane są w taki sposób, że liczby wersów na kolejnych kartkach sumują się do liczby 22. To znaczy po czternastowersowym sonecie (2x tetrastych + 2 x tercyna) pojawia się ośmiowersowy  wiersz (4 x dystych).

Być może nie przez przypadek na 22 stronie pojawia się wiersz „Stanęło mi serce”.

Kilka wierszy można posłuchać pod tym linkiem:

 

http://magazyn-cegla.net/index.php?media=127

 

Zachęcam również do elektryzującej lektury, zarówno tych, którzy stwierdzą, że to 22 wiersze o pogrzebie poezji, jak i tych, którzy nic nie stwierdzą. Tych trzecich nie trzeba zachęcać, myślę, że rozczarowania nie będzie.

 

 

 

Marcin Sendecki, 22, wydawnictwo: WBPiCAK, Poznań 2009

 

 

 

 

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur