Cegła - Literatura - Proza - Poezja
JEST JUŻ 24 NUMER MAGAZYNU CEGŁA - PIECZĘĆ, PYTAJ W KSIĘGARNI TAJNE KOMPLETY, PRZEJŚCIE GARNCARSKIE 2, WROCŁAW
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Katarzyna Redmerska

Przeznaczenie cz2

Przeznaczenie cz.2
 
   
-         Sprowadził się tu ze dwa lata temu – babcia nałożyła Mariannie kolejny kawałek drożdżowego ciasta z kruszonką. – Gdy wyszłaś za mąż, wyjechał stąd. Anna, jego babcia, mówiła, że na stypendium do Anglii. Póżniej dowiedziałam się, że był zaręczony, ale zerwał i, że robi karierę na uczelni. Teraz gdy tu mieszka czasem rozmawiamy.
-         Czy pytał o mnie? – Marianna czuła jak jej serce wali jak oszalałe.
-         Tak. Cieszył się, że masz dobrą pracę, jaką lubisz i kochającego męża – po tych słowach babcia stosownie westchnęła. Marianna udała, że tego nie słyszy. Po chwili, babcia mówiła dalej. – Było mu przykro, gdy dowiedział się o śmierci twojego męża. Dziwne, jak ten człowiek, mimo tego wszystkiego, ma takie uczucia do ciebie.
   -    Nojakie?! – krzyknęła Marianna. – Dobrze wiesz jak było. Nic mi nie pomogłaś, nie doradziłaś, a on taki zakochany – rzekła z ironią. –A w ogóle nie walczył o mnie.
-         Mylisz się. Był tutaj, gdy go tak potraktowałaś.
-         Co?
-         Tak, był błagał, by mu pomóc walczyć o ciebie – tu babcia zamilkła. – Ale twój ojciec, Jan zabronił ci o tym mówić. Tak mi przykro dziecko, może, gdybym ci powiedziała...
-         Nic by z tego nie wyszło.
Gdy dojechała pod leśniczówkę, nie była już tak pewna, czy dobrze robi. Jednak czy nie miała prawa walczyć o szczęście, o to co w życiu najważniejsze, o miłość ukochanego mężczyzny? Właśnie – powiedziała do siebie i szybko zapukała do drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanął on, jej ukochany.
-          Cześć! – powiedział krótko i zaprosił skinieniem ręki ją do środka.
-         Cześć! Nie dziwi cię fakt mojej tu obecności, o tej porze? – zapytała.
-         Nie. Tak myślałem, że przyjdziesz bardzo szybko gnana wyrzutami sumienia.
-         Słucham? Aleś jest pewny, co myślę. Guzik prawda. Nie mam wyrzutów sumienia. Nie mam! – krzyczała. – Nie mam - powiedziała jeszcze raz. – Bo wiesz, nie wiedziałam, że byłeś u babci po moim wyjeździe.
-         Co? – chwycił ją za nadgarstek. – Co ty u licha mówisz?! – zapytał prawie krzycząc.
-         Mówię, że ojciec zabronił babci o tym mi mówić.
-         Boże, puścił jej rękę i nerwowo przejechał ręką po włosach. – A ja myślałem, że ty... Chwycił ją w ramiona i zaczął namiętnie całować, szepcząc coś, jednak ona nie słyszała tego, czuła tylko jego bliskość, spokojne i miarowe bicie jego serca, jego cudowny zapach i to dziwne uczucie, które powróciło teraz po latach, uczucie nioeograniczonego szczęścia i bezpieczeństwa.
-          Nawet nie wiesz jak mnie bolało twoje odepchnięcie. Czułem żal, złość. Po tym wszystkim, co nas łączyło, po tych namiętnych nocach. Boże, jak ja wtedy chciałem ciebie znienawidzić, ale nie mogłem, nie chciałem. Byłaś, jesteś miłością mojego życia. Słyszysz – położył głowę na jej kolanach.
-         Ja też ciebie kocham. Wtedy, myślę, że rodzice, że ja tak naprawdę nie wiem co czułam. Miałam żal, że o mnie nie walczysz. Nie miałam siły, a może odwagi walczyć z rodzicami.
-         Czy byłaś chociaż szczęśliwa z mężem? – zapytał cicho.
-         Tak. Kochałam go na swój sposób i tak, byłam szczęśliwa, chociaż gdzieś na dnie serca wiedziałam, że jest szczęście pełniejsze, piękniejsze, szczęście z tobą. Przytulił ją mocno do siebie. Nie pozwolę ci już odejść, słyszysz, nigdy. Jesteś tylko moja, moja na zawsze.
Tak, tylko twoja – szeptała, całując jego usta.
      -   Mariannę zbudził delikatny dotyk czyichś palców. To Michał muskał jej policzek wsparty na białej poduszce.
-         Jesteś piękna – powiedział. Zakryła twarz dłońmi.
-         Przestań, zawstydzasz mnie tymi komplementami.
-         Nie mogę? Chcę ci tyle powiedzieć. Ale nie wiem od czego zacząć.
-         Mamy czas – przytuliła się do niego.
-         Tak – gładził ją po włosach. – Masz rację. Mimo wieku mamy czas na miłość.
-         No wiesz – odwróciła się do niego urażona. – Daleko mi do czterdziestki, a mężczyzna nadaje się do małżeństwa i rodzicielstwa gdy jest w wieku dziadka.
-         Co takiego – chwycił ją w pół. – Odwołaj to, bo nie wiem co ci zrobię – zaczął ją całować.
-         Co mi zrobisz? – chichotała.
-         A to i to.
-         To rób – krzyczała chichocząc. – Rób.
Gdy się po jakimś czasie ubierał, by zrobić śniadanie, a Marianna leżała jeszcze w łóżku, zapytał:
-         Dlaczego nie odpisałaś mi na list?
-         Na jaki list? – zapytała zdziwiona.
-         No na mój. Wysłałem ci go na kilka dni przed twoim ślubem.
-         Słucham? –wyskoczyła z łóżka i ubierając się po drodze zbiegła za nim do kuchni. – O czym, ty do licha mówisz?
-         Przestań, Marianna, nie musisz teraz już niczego ukrywać. Nie psuj tego, co zaczęliśmy budować na nowo.
-         Nie psuję! - krzyknęła – Ja o niczym nie wiem, nie wiem nic o żadnym cholernym liście od ciebie. Popatrzył na nią uważnie.
-         Wysłałem go do ciebie na adres domowy. Po chwili zastanowienia, już wiedziała, ojciec!.
-         Na mnie już czas - wybiegła z domu. Mężczyzna wybiegł za nią.- Oszalałaś! – Znowu uciekasz przed problemem!
-         Nie, teraz chcę to wreszcie wszystko skończyć.
Po drodze do domu, do Wrocławia wiedziała tylko jedno. Ojciec nie wykpi się już tak łatwo, o nie. Jakim prawem śmiał wtrącać się w jej życie i jeszcze mówić jej, że jej ukochany nie walczył o jej miłość. Wpadła do domu niczym góra gradowa.
-         Marianna, co ty tu robisz? – matka była wyraźnie zaskoczona jej obecnością.
-         Nic mamo, wpadłam wyjaśnić kilka spraw i już mnie nie ma – krzyczała. – Gdzie ojciec?
-         W gabinecie.
Wpadła tam w oka mgnieniu. Ojciec siedział przy biurku.
-         Witaj ojcze! – powiedziała ostro – No i co, jak tam sumienie? Jeżeli u licha takowe masz.
-         O czym ty mówisz?
-         O czym ja mówię tato? A o tym, że spotykam się z Michałem! O tym mówię.
-         Co? – ojciec wstał od biurka.
-         Ano to. Gdzie list od niego! Co z nim zrobiłeś!
-         Z jakim listem dziecko? – pytała matka. – Jan, o czym ona mówi?
-         No, ile mam czekać – krzyczała dalej i wyciągnęła w kierunku ojca rękę.
Mężczyzna schylił się do kasetki w biurku i po chwili wyciągnął pożółkły list, podał jej go.
-         Zrobiłem to dla twojego dobra maleńka – powiedział. Milczała. Po chwili powiedziała:
-         Chciałabym w to wierzyć tato, i z całego serca tego chcę, w przeciwnym razie już bym cię po tym wszystkim znienawidziła. Patrząc na kopertę, która była otwarta, powiedziała: - liczę, że tekst był warty zajrzenia. Wychodząc, już w drzwiach, dodała: - zaproszenia na ślub raczej nie dostaniecie. Chyba, że, tu zwróciła się do ojca, przeprosisz mojego przyszłego męża za wszystko, co mu, co nam, uczyniłeś swoim chorym egoizmem. Wyszła trzasnąwszy drzwiami. Matka chciała ją zatrzymać, ale Jan powstrzymał ją skinieniem ręki.
-         Niech idzie. Musi ochłonąć – powiedział i ciężko usiadł w fotelu.
-         Jak mogłeś zatrzymać list. – Joanna spojrzała na męża.
-         Robiłem to dla jej dobra – powiedział słabo. Boże, ja naprawdę chciałem dobrze, nie sądziłem, że mogę się tak pomylić, że oni naprawdę się tak kochają.
-         Ale pomyliłeś się. Módl się teraz, aby nasze jedyne dziecko nam wybaczyło – powiedziała z naciskiem i zostawiła męża samego.
Starszy mężczyzna siedział długo w zamyśleniu, po chwili podniósł słuchawkę i wykręcił numer:
-         Michał? Mówi ojciec Marianny...
W samochodzie drżącymi rękami otworzyła kopertę. Czytała bez tchu:
Ukochana…
Łzy przysłoniły jej dalszy tekst. – Mój ukochany. – Szepnęła.
 - Michał! – krzyknęła wysiadając z samochodu. Mężczyzna wyszedł z domu. – Przepraszam, że tak wybiegłam ale.... Miejsza z tym. Otworzyła bagażnik.- To na początek. Pokazała bagaże. Później wynajmiemy firmę przewozową. Mamy jakieś czterdzieści lat jak dobrze pójdzie, by nadrobić stracony czas. Co ty na to? – Spytała filuternie.
 - Świetnie, podoba mi się taki pomysł – objął ją w pół.
 - Wiesz byłam u ojca, bo...
 - Wiem – przerwał jej. – Dzwonił do mnie.
 - Co takiego? – odwróciła się w jego stronę.
 - Tak. Powiedział: „chcę porozmawiać z moim przyszłym zięciem”. Marianna ukryła twarz w jego rękawie.
-         Będzie dobrze maleńka, bardzo dobrze, no a teraz chodźmy wypakowywać te twoje manele. Dużo tego, nie powiem.
-         Michał? – spytała.
-         Uhm?
-         Uda się nam?
-         A czemu ma się nie udać?
-         No nie wiem, tak tylko pytam.
-         To nie pytaj – powiedział i porwał ją na ręce. – Wiesz – mówił niosąc ją do domu. – Bagaże wypakujemy później. Co o tym myślisz?
-         Fajnie. Zawsze byłeś inteligentny.
-         Naprawdę?. Cieszy mnie twoje zdanie o mnie. Myślę jednak, że cenisz we mnie i inne atuty, co? – zaśmiał się serdecznie.
 

                                                               Katarzyna Redmerska 

 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur