Cegła - Literatura - Proza - Poezja
100 000 KSIĄŻEK NA WWW.TAJNEKOMPLETY.PL !!!
AKTUALNOŚCI MEDIA PODREALIZM CEGIELNIA WASZE & NASZE WYWIADY LINKI KSIĘGA GOŚCI REDAKCJA
 
 
WRÓĆ | WYDRUKUJ

Katarzyna Redmerska

Romans w Wapienniku

     ROMANS W WAPIENNIKU
 
 
-         Nawet nie wiesz kogo spotkałam? – Anna usiadła na łóżku i przyglądała się przyjaciółce.
-         Kogo? – Gabrysia nie przerywała układać ubrań w szafie.
-         Twojego męża, moja droga – powiedziała z zapartym tchem. Gabrysia udała, że ta informacja w ogóle jej nie interesuje, chociaż w głębi serca czuła, inaczej. Powróciło to dziwne uczucie, jakby żalu i rozczarowania za tym co minęło. Odwróciła się w stronę przyjaciółki i powiedziała:
-         Zapominasz moja droga, że od roku jesteśmy w separacji. A obecność Piotra w Wapienniku nie jest niczym zaskakującym, zwłaszcza, że jako grafik jeździ na różne spotkania.
-         Nadal jest bardzo przystojny. - Przyjaciółka nie zamierzała zamykać rozmowy. - Wiesz? Teraz nawet jest jeszcze przystojniejszy niż kiedyś.
-         To świetnie, bardzo się cieszę – powiedziała Gabrysia z przekąsem. – Pewnie jeszcze jak zwykle ciągnie się za nim łańcuszek zapatrzonych w niego kobiet. Proszę cię moja droga zakończ ten temat.
-         Dziwna jesteś. Młoda, ładna, mająca dobry zawód i jeszcze taki mąż! Wiesz? Czasem cię nie rozumiem. Gdybym ja miała takiego męża, to bym nie odeszła od niego.
-         Właśnie, odeszłam dlatego, że to taki mężczyzna.
Przyjaciółka popatrzyła na Gabrysię ze zdziwieniem i politowaniem. – No cóż, to w końcu Twoje życie, możesz robić co ci się rzewnie podoba. Zejdziesz na kolację? Czy do końca warsztatów będziesz siedzieć w pokoju?
-         Zaraz zejdę. Idź już.
Gdy tylko koleżanka zamknęła drzwi, Gabrysia padła na łóżko i westchnęła. A niech to. Czy już zawsze na sam dźwięk jego imienia będzie ją zalewała fala gniewu? A miało być tak pięknie. Ślub w Rzymie, wspólna praca, przyszłość... Tak, marzenia marzeniami, a życie życiem. Owszem, były pewne napięcia przed ślubem, zwłaszcza temat statusu społecznego, był tematem trudnym. Tak się złożyło, że Gabrysia pochodziła z bardzo majętnej rodziny. Jednak gdy w grę wchodzi prawdziwa miłość, czy pieniądze mają jakiś wpływ? Zdaje się, że niestety mają a gdy jeszcze do tego dojdzie słabość ukochanego do kobiet? Scenariusz rozpadu małżeństwa gotowy. Po co tu przyjechała? Rzadko jeździła na tego typu spotkania. Jednak tu dała się namówić przyjaciółce, która tak zachwalała Wapiennik, Dolinę Kleśnicy. Opowiadała tyle o Starej Morawie i malowniczym Staromorawskim Oczku. Czy mogła odmówić? A teraz? Co zrobi gdy go zobaczy, przecież niemożliwością jest aby przez weekend udało się jej go nie spotkać. – O Boże – powiedziała na głos. – Co ja teraz zrobię? Gdy zeszła do jadalni, większość przybyłych gości już była. Usiadła obok koleżanki. Rzuciwszy okiem po zebranych z ulgą stwierdziła, że jej mąż jest nie obecny. – Zaraz wracam – powiedziała koleżanka i znikła. Na jej miejscu jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawił się on, jej mąż w całej okazałości. Nie zapytawszy czy może, usiadł obok i jak gdyby nic zaczął rozmowę:
-         Witaj Gabi. Dobrze cię widzieć. Ładnie wyglądasz.
-         Skończyłeś? Czy ten monolog będzie jeszcze trwać? – spytała oschle.
-         O co ci chodzi? Jak zawsze jesteś taka sama. Wyniosła, zimna i strasznie sztywna.
-         Sztywna?! – syknęła. – Wiesz co? Znajdź sobie jakieś panienki. W tym jesteś najlepszy.
-         Słucham? Ty naprawdę niczego nie rozumiesz.
-         Guzik mnie to obchodzi. A tak na marginesie, to nawet jest pożytek z tego naszego spotkania. Chcę rozwodu. Już zbyt długo trwa ta farsa.
-         Farsa? Proszę cię, stać cię na więcej. Powiedz, że jestem niewychowanym chamem, samcem rzucającym się na każdą kobietę. No powiedz! – krzyknął. - Powiedz to do diabła! Przecież tak właśnie myślisz.
-         Cicho. Nie krzycz tak.
-         A niby dlaczego? Przecież to właśnie chcesz udowodnić. Chcesz zrobić ze mnie zwyczajnego nikczemnika. Oto ci właśnie chodzi. Wiesz co? Ja też chcę rozwodu.
Wstał i wyszedł. Siedziała jak porażona. Myślała tylko o jednym, jak najszybciej stąd wyjść. Poszła nad Staromorawskie Oczko, ludzie pływali łódkami, spacerowali brzegiem. Starała się ochłonąć. Jednak nie potrafiła pozbyć się tego cholernego uczucia żalu, że coś zniszczyła. Przecież widziała jak kobiety za nim szaleją, wracał coraz później do domu. Sudentki wprost mdlały na jego widok, a on? Zawsze szarmancki, uśmiechnięty. Tylko niestety te uśmiechy, gesty nie były przeznaczone dla niej. Miała już tego dość i odeszła. Jednak czy oby na pewno dobrze zrobiła czy była sprawiedliwa? Pamięta jak Anna zadała jej kiedyś pytanie, czy aby na pewno jest pewna, że Piotr ją zdradza. Tak, nie była pewna, ale wszystko przecież wskazywało na to. Czy gdyby było inaczej, to wracał by coraz później do domu? Czy ignorowałby ją?
-         Tu jesteś - usłyszała za sobą głos koleżanki.
-         Przyszłam trochę ochłonąć. Czy ty wiesz, że on miał czelność powiedzieć mi...
-         Co takiego? – przerwała jej Anna. – Ja tylko zauważyłam, że on jest piekielnie taktownym facetem. Ja po tym incydencie jadalnianym, zadusiłabym ciebie gołymi rękami.
-         Co? Po moim incydencie? Wybacz moja droga, ale to raczej on przeholował.
W nocy nie mogła spać. Wierciła się w łóżku i przewracała z boku na bok. Po chwili, cichutko wstała, ubrała się i wyszła. Może spacer jej pomoże w zaśnięciu? Przeszła przez ogród japoński i udała się w górę dróżką. Stanęła na wzniesieniu. Wapiennik tajemniczo malował się w srebrzystej poświacie księżyca. Patrzyła jak zaczarowana na ten malowniczy widok.
-         Pięknie tu, prawda? – Piotr pojawił się nagle u jej boku.
-         Co ty...
-         Co tu robię? Też chciałem podziwiać ten widok.
-         Dlaczego? – spytał cicho, patrząc w jej twarz. Odwróciła się niby podziwiając widoki.
-         Pytam, dlaczego tak się stało?
Nie spodziewała się takiego pytania, nie po nim. Milczała gorączkowo szukając odpowiedzi.
-         Bo ja wiem? – powiedziała. Zaśmiał się na głos.
-         Nie takiej odpowiedzi się spodziewałem, naprawdę. Gabi, stać cię na więcej, doprawdy.
-         A co chcesz wiedzieć, jaką chcesz odpowiedź – krzyknęła. Czuła jak złość ponownie w niej narasta. – Myślałam, że zmieniłeś się, przemyślałeś pewne rzeczy. Ty jednak jesteś taki sam.
-         Tak? Coś podobnego. A niby jaki to jestem?
-         Dobrze wiesz jaki.
-         Dziewczyno, czy ty naprawdę jesteś tak ślepa! Nie widzisz co ze mną zrobiłaś? Jak przez swoje zachowanie, wyniosłość poniżałaś mnie?
-         O czym ty mówisz? Niby, że ja co? Ty naprawdę wiesz o czym mówisz? Ja? Niby ja jestem winna. Dobre sobie. Wiedziałeś jaka jestem. Przecież moja klasa cię ujęła? Tak przynajmniej sądziłam. Moja wyniosłość cię obrażała? A jak miałam się zachowywać, jak ty kilka miesięcy po ślubie zacząłeś romansować na prawo i lewo.
-         Słucham? Ja romansowałem? Tyś chyba oszalała.
-         Oszalałam? A te nocne powroty do domu? To niby co?
-         Gabuś, ty jesteś o mnie zazdrosna? – zaśmiał się szczerze.
-         Czy kiedykolwiek tak naprawdę dałem ci powód by tak myśleć? Wiesz? Chciałem poprzez sukcesy w pracy udowodnić, że jestem ciebie wart. Dlatego pracowałem do późna.
-         To czemu mi tego nie powiedziałeś? – popatrzyła na niego.
-         Mówiłem, ale ty nie chciałaś słuchać.
-         Och! – Nie zdążyła powiedzieć nic więcej. Już utonęła w jego objęciach. Boże, jak było miło ponownie znaleźć się w tych ramionach, poczuć miłe ciepło i równe bicie jego serca.
 
              
                                         Katarzyna Redmerska       
     
 
 
  STRONY PARTNERSKIE I POLECANE PRZEZ MAGAZYN CEGŁA  
   
  Portal turystyczny Noclegi-Online Wrocław  Kalambur