czasem warto powtórzyc dwa razy
nim da o sobie znac ogólna gluchota
bez wyrazu i bez szczekania
brniemy przez zygowiny
wymyte spod dupy szalenca
kaleczyc sie codziennie
lecz z charakterem
to czasem lepsze
niz pompowac twarz
zatrutym powietrzem miasta
i jak rower porzucony
pod mostem
gdy opadna z niego
resztki farby
giniemy...
szukamy szczescia na targu
jak swierzych czeresni
wciaz tanczac to samo gówno
upadlego oberka
bez wzroku...
bez sluchu
bez czucia
bez zmysów w ogóle!
nadal siedziec bedziemy
w tej samej klatce
a w nas jak galezie rosnace dziko
trans smutku
i trans radodosci.
czy siła charakteru rozwiązuje jakikolwiek problem?
w istocie chuja jest warta
nie mozna siła zmusic wiatru do posłuszenstwa
ani braku wypełnić pustką
która pulsuje w nas
jak drogocenny klejnot
róża istnienia
placzmy!
gdy wszystkie nasze próby
zetnie kaprys losu
jak kat rozdający
ostatnie pocalunki
miłosne równania
nigdy nie ida w parze
z rozkladem jazdy metra
z dzikim jazgotem
miliona mysli
obracajaca sie w trzask kości
kurwa
umiera na twoich oczach
skomlac
niczym padlina z pozytywka
dla niej wagonik metra byl trumna
dla innych jedynie przestroga
dla innych droga do pracy
wiele jest sciezek
którymi brna ludzkie larwy.
ktos powiedzial mi,
ze mozna zostac opętanym
przez milosc...
ciezko jest uwierzyc komus
kto ze slabosci uczynil sile
tylko po to by z sily uczynic
narzedzie nekania innych
swoja wewnetrzna wojna
mozemy zaklady czynic z duchami
z bogami otchlani
i ze zmarlymi
ale jedna tylko kropla
przechyla czare
jesli ktos mnie spyta
odpowiem zgodnie z prawda
mówiac wprost:
tylko swieci wiedza
ze nic ich nie rozni od kurew.
|