huśtam się na odwróconej krawędzi piramidy granice mojej skóry nie trzymają się rozsądku ani trochę bardziej niż chude trawy wyobraźni
rzeczy nabierają pewnych kształtów wtedy staje się jasne że lepiej je widać jeśli kłamię a kłamię całkiem serio Za karę
nadziewam gardło na suchy badyl Poruszam w ustach palcami kiedy nie pomaga ani to
ani sio Nawet coraz głębiej werżnięty w podniebienie określasz się poetą Znam historię - już dwie o własnych siłach oswobodziły się z ciebie i poszły prosto
w szkodę Mnie też przejęzyczysz |